Pogoda za oknem nie rozpieszcza. Wielkimi krokami zbliżamy się do zimy, a na niektórych blogach u dziewczyn widziałam, że zima w niektórych miejscach Polski już dziś się pojawiła. U mnie śniegu jeszcze ( na szczęście) nie ma, ale jest naprawdę bardzo zimno i jedyne o czym marzę, to koc, książka, kubek kawy i coś słodkiego. No właśnie.. dzisiejszy post o czymś słodkim. Bynajmniej nie do jedzenia, więc nawet te z Was, które są na diecie, mogą kontynuować czytanie :-)
Czekoladowe masło do ciała Organique, to kosmetyk, który po prostu muszę mieć zawsze. Od kiedy wypróbowałam je po raz pierwszy wiedziałam, że zostanie ze mną na długo. Nie tylko dlatego, że uwielbiam produkty delikatnie brązujące ciało, ale też dlatego, że moja skóra je pokochała a ja kocham czekoladę :-) To moje kolejne opakowanie i na pewno nie ostatnie.
Zapach, który odnajdziemy w tym maśle to zapach prawdziwej czekolady. Nie żadne ulepszacze zapachu, nie żadne podróby zapachu czekolady, lub co gorsze zapach czekolady tak chemiczny i sztuczny, że nie można go znieść. O nie. Ten kosmetyk pachnie obłędnie, a jego zapach bardzo długo utrzymuje się na skórze, co pozwala nam odprężyć się po ciężkim dniu. Ale zawartość masła kakaowego w tym kosmetyku, nie tylko działa na poprawienie naszego nastroju i ukojenie nerwów, ale także na kondycję naszej skóry. Bo w połączeniu z masłem shea, odżywia skórę, dostarcza jej witamin, nawilża ją i uelastycznia. Masło rewelacyjnie regeneruje suchą i bardzo suchą skórę, przeciwdziała podrażnieniom, wycisza ją. Skóra po jego użyciu jest bardzo długo nawilżona i gładka. Jak wiemy, ekstrakt z kakaowca ma działanie ujędrniające skórę i działa antycellulitowo, co jak dla mnie jest rewelacyjnym rozwiązaniem, bo mam kosmetyk dwa w jednym, świetnie ujędrnia i doskonale nawilża moją suchą skórę.
A za co lubię go jeszcze bardziej? Masło zawiera erytrulozę - naturalny sacharyd, który bardzo delikatnie brązuje skórę. Od razu mówię, że Chocolate Bronze Body Butter to nie jest samoopalacz! Masło po nałożeniu na skórę pozostawia lekko przyciemnioną skórę, a przy regularnym stosowaniu, skóra jest delikatnie opalona. Nie zostawia żadnych plam, smug, nie brudzi ubrań ani pościeli, ot zwykłe nawilżające masło, które upiększa naszą skórę. Dlatego jest rewelacyjny szczególnie na porę jesienno-zimową, gdy nie możemy zaczerpnąć słońca a nie lubimy zapachu typowego dla samoopalaczy, które powoduje DHA.
Masełko ma bardzo aksamitną teksturę, dobrze się wchłania, nie zostawia tłustej warstwy na skórze. Doprowadza nawet tą najbardziej suchą do regularnego stanu.
Masło kosztuje ok 60 zł, ale jest bardzo wydajne i tak, jak lubię większość kosmetyków z Organique, tak ten kosmetyk to mój zdecydowany hit tej firmy. Kto pierwszy raz spróbuje zapragnie do niego wrócić. No przynajmniej powinien ;-)
Znacie ten kosmetyk? Macie swoich faworytów kosmetycznych, których nie zamienicie na żaden inny kosmetyk?