Zapraszam Was na drugą część wpisu o mojej codziennej pielęgnacji. Dziś przedstawiam kosmetyki, których używam wieczorem. Nie jest tego dużo, ale szczerze przyznam, że minimalizm mi sprzyja, bo skóra w ostatnim okresie ma się świetnie, widać, że pielęgnacja jest odpowiednio dobrana dla mojej cery.
Jeśli jeszcze nie widzieliście pierwszej części, zapraszam na ostatni post na blogu, gdzie pojawiła się moja poranna rutyna pielęgnacyjna!
WIECZORNY DEMAKIJAŻ I OCZYSZCZANIE: wieczorne oczyszczanie zaczynam od demakijażu oczu. Waciki nasączam wodą micelarną i przykładam do oczu, czekając chwilkę, aż tusz się rozpuści. Od dłuższczego już czasu stosuję micel z firmy Garnier do skóry wrażliwej, który u mnie spisuje się genialnie i póki co nie zamierzam go zamieniać na inny. Duża butelka w przystępnej cenie, bezzapachowy, nie szczypie w oczy, nie podrażnia skóry i nie przesusza jej. Nie stosuję tuszu wodoodpornego, więc po kilku sekundach wszystko ładnie schodzi, bez niepotrzebnego tarcia delikatnej okolicy oka i naciągania skóry. Tym samym płynem nasączam kolejny wacik i przecieram nim całą twarz, aby zdjąć pierwszą warstwę makijażu. Następnie sięgam po mojego ogromnego ulubieńca, czyli balsam do demakijażu Take The Day Off z Clinique. Niewielką ilość rozgrzewam w dłoniach do momentu aż balsam rozpuści się i przekształci w olejek i masuję nim suchą buzię przez kilka minut. Bardzo lubię ten moment, bo masaż tym balsamem to czysta przyjemność po całym dniu. Balsam pojawił się już na blogu, możecie przeczytać jego pełną recenzję (odsyłam do wyszukiwarki na moim blogu). Jest bezzapachowy, bez koloru, idealny dla cer wrażliwych, suchych, mieszanych. Po chwili masażu spłukuję go po prostu ciepłą wodą i gotowe. W tym momencie chciałabym wspomnieć o bardzo ważnej rzeczy, mianowicie osuszaniu twarzy po każdym jej myciu. Od ponad dwóch lat nie stosuję do tego celu zwykłego ręcznika kąpielowego, ale specjalnie przeznaczonych do tego jednorazowych ręczników papierowych. Nie mówię tu o ręcznikach papierowych kuchennych, ale o jednorazowych ręcznikach do twarzy z Rossmanna. Jedno opakowanie zawiera 30 sztuk tych ręczników i kosztuje niecałe 6zł. Ręczniki są mocniejsze, nie rwą się od wody i mają idealny kształt. A co mi to daje, że co miesiąc inwestuję te 6 zł w nową paczkę? W klasycznych ręcznikach zbiera się sporo bakterii, co może wspomóc zapychanie skóry, powstawanie zmian skórnych takich jak pryszcze, bolące grudki. Odkąd stosuję te jednorazowe, skóra jest w bardzo dobrej kondycji, przykre niespodzianki pojawiają się bardzo rzadko, a cera jest świeża i czysta. Gorąco polecam każdemu! Ostatnim krokiem w oczyszczaniu jest tonik. Wacik nasączam moim ukochanym łagodzącym tonikiem Pat&Rub i przecieram nim całą twarz. Myślę, że wiele z Was już ten tonik zna, bo ma on ogrom fanów i wcale się nie dziwię bo genialnie łagodzi podrażnienia, niweluje stany zapalne, koi i nawilża skórę, oraz oczywiście ściąga pozostałości zanieczyszczeń ze skóry i przywraca jej odpowiednie ph. Dodatkowo zapach, genialny, kwiatowy, ja jestem od niego uzależniona!
Trzy razy w tygodniu, po zmyciu balsamu Clinique, oczyszczam twarz za pomocą szczoteczki Clarisonic z odrobiną myjącego żelu, którego używam akurat do porannego oczyszczania twarzy. Szczoteczka dogłębnie czyści skórę, wygładza ją i po jej użyciu mamy wrażenie, że naprawdę cera jest oczyszczona jak powinna być i nic już nie jest w stanie jej zaszkodzić. Stosuję szczoteczkę Sensitive, jest odpowiednia do każdego rodzaju skóry, musimy tylko pamiętać, aby wymieniać ją co trzy miesiące i pilnować jej higieny, a zapomnimy co to rozszczerzone pory czy bolące podskórne grudki!
WIECZORNE NAWILŻANIE: od jakiegoś czasu jestem kolejną na świecie posiadaczką cudownego eliksiru nocnego firmy Kiehl's. Midnight Recovery Concentrate to olejek, silnie skoncentrowany w składniki pochodzenia naturalnego, które w nocy pomagają skórze zregenerować się, wygładzić i ujednolicić jej strukturę, zredukować drobne linie i zmarszczki. Wszystko to w zaledwie 3-4 kropelkach nałożonych na całą twarz. Olejek bardzo szybko się wchłania, nie jest tłusty, nie obciąża cery, pięknie pachnie lawendą, co tylko potęguje jego działanie relaksujące. Po kilkunastu dniach stosowania widać jego działanie, idealnie odświeża skórę, rozjaśnia ją, wygładza, jeśli pojawiają się jakieś zmiany na twarzy, wspomaga ich gojenie i przyśpiesza regenerację naskórka. Cudotwórca, któremu niebawem poświęcę osobną notkę. Po wmasowaniu go w całą twarz, w okolice oczu wklepuję krem tej samej firmy, czyli krem pod oko Kiehl's z awokado, który stosuję też rano. Tak przygotowana twarz w moim przypadku nie potrzebuje nic więcej. Skóra nie jest ściągnięta, podrażniona czy przesuszona, a rano idealnie gładka i wypoczęta. Ostatnim krokiem nawilżenia jest nałożenie bogatego balsamu na usta, czyli mojego kochanego Nuxe. Konsystencja miodu naprawia spierzchniętą skórę ust, otula je ochronną warstewką, która pozostaje na ustach do białego rana. Ogromny ulubieniec, dla mnie nie ma lepszego. Szukajcie w aptekach.
I to by było na tyle! Jak widzicie nie ma tego dużo, ale kosmetyki są skuteczne, bardzo wydajne, skóra jest w cudownej kondycji, więc czego chcieć więcej?
A teraz chciałabym poznać Wasze typy nocnych kosmetyków i zapytać, czy znacie coś z mojej gromadki i co sądzicie o mojej pielęgnacji? Miłego niedzielnego wieczoru!!