Ostatni dzień marca. Jak ten czas leci! Ale dziś nie chcę na to narzekać, dziś akurat skaczę w górę i cieszę się jak dziecko, bo wiosna już z nami jest, a lato jest praktycznie za rogiem. Cudownie! Marzec minął mi pod znakiem pielęgnacji i mimo to, iż wpadło mi kilka nowych perełek makijażowych, to potrzebuję jeszcze trochę czasu, zanim o nich tutaj napiszę i wyrażę swoją opinię. Także zapraszam Was na typowo pielęgnacyjnych ulubieńców kończącego się właśnie miesiąca!
La Roche Posay Effaclar żel do mycia twarzy oraz Effaclar Duo krem na niedoskonałości, w marcu byli właściwie na podorędziu mojej pielęgnacji. Moja skóra zbuntowała się i przez około dwa tygodnie raczyła mnie pięknymi wykwitami, na które patrzeć nie mogłam i już byłam bliska rozpaczy, ale właśnie ten duet pomógł mi się uporaćz problemem na dobre. Krem Effalcar Duo znam już bardzo dobrze, od kilku lat praktycznie zawsze jest w mojej łazience i w razie awarii stosuję go nawet punktowo, ale żel do mycia twarzy mam okazję testować po raz pierwszy i muszę powiedzieć, że już rozumiem dlaczego zbierał tak świetne recenzje jak krem z kompletu. Stosuję go do porannego oczyszczania twarzy i spisuje się tu na medal. Skóra jest oczyszczona, przykre niespodzianki praktycznie w ogóle się nie pojawiają, skóra jest odświeżona, jasna, gładka i skrzypiąco czysta, ale nie jest przesuszona. Przy tym wydajność jest niesamowita, naprawdę fajny kosmetyk. Do nabycia w aptekach.
Skin and Tonic London i ich różany tonik z genialnym zaznaczę atomizerem, mam przyjemność i to ogromną, stosować już od kilku miesięcy, ale nie pojawiał się on jeszcze tu na blogu. Ale czas to nadrobić, bo ten organiczny, doskonały kosmetyk zasługuje na to, aby o nim wspomnieć. Piękny, króki skład, w stu procentach naturalny, idealny, minimalistyczny projekt opakowania, oraz świetne działanie. Tonik stosować możemy na oczyszczoną już skórę, aby odświeżyć, złagodzić i stonizować skórę, lub nawet na makijaż w ciągu dnia, aby dodać skórze świeżości, blasku i utrwalić nasz make up. Pięknie pachnie, fanki różanych kosmetyków będą zadowolone! Skóra jest elastyczna, gładka, odświeżona, nawilżona i ukojona. Hit! Znajdziecie go w sklepie organicall.pl
Fridge 4.1 krem pod oczy mam przyjemność stosować prawie od początku marca i już zdążył oczarować mnie i moje worki pod oczami:) Krem na bazie kofeiny, doskonale nawilża naszą skórę, redukuje opuchnięcia, cudownie odświeża. Krem wykonany jest tylko ze świeżych, naturalnych składników, dlatego trzymamy go w lodówce. Czy muszę wspominać o tym, jak cudowne to uczucie, gdy rano, na zmęczone spojrzenie aplikujemy ten chłodny krem żel? Myślę, że jesteście w stanie to sobie wyobrazić:) Boski! Do nabycia na stronie producenta.
Lulu&Boo to brytyjska marka tworząca tylko naturalne i organiczne kosmetyki nie tylko dla dorosłych, ale także dla dzieci. Jesień i zima to czas, gdy uwielbiam długie, relaksujące kąpiele, w marcu zdecydowanie pogoda zachęcała aby z nich nadal korzystać. Uprzyjemniał mi te chwile jaśminowo-waniliowy olejek marki. Pachnie obłędnie, pozwala zrelaksować się do cna podczas kąpieli, a przy okazji genialnie działa na skórę. Po kąpieli skóra nie wymaga już nakładania balsamu, bo jest nawilżona, elastyczna i jędrna, gładka i pachnąca. Do tego olejek jest przewydajny, kilka kropel wystarczy na pełną wannę. Gorąco Wam go polecam. Do nabycia na stronie costasy.pl
Bumble and Bumble Thickening Dryspun Finish to ogromny ulubieniec już od kilku lat, ale w marcu po raz kolejny pomagał mi ujarzmić moje włosy i w gorsze dla nich dni dodawać im tego cudownego WOW. Działa jak lakier do włosów, ale bez sklejania ich, dodaje nieziemskiej objętości i tego kontrolowanego nieładu, który bardzo lubię. Plus za zapach, wydaje mi się, że jestem od niego już uzależniona! Szukajcie w Sephorach.
Clarins Radiance- Plus Glow Booster w wersji do ciała, który nabyłam do kompletu jego mniejszej wersji do twarzy. Ten duet lada dzień pojawi się na blogu w szerszej recenzji, ale teraz tylko powiem, że znalazłam chyba samoopalacz ideał. Tylko kilka kropelek dodanych do naszego ulubionego balsamu do ciała i możemy cieszyć się piękną, zdrową opalenizną, która wygląda tak naturalnie, że czekanie na słońce i czas na plaży nie będzie już się tak dłużyło:) Wpadnijcie na bloga za kilka dni i koniecznie przeczytajcie o nim więcej!
I to wszyscy moi ulubieńcy marca! Znacie któryś z wymienionych przeze mnie kosmetyków? Któryś w szczególności Was zainteresował i chętnie byście o nim przeczytali? Miłego wieczoru! :)