Witajcie po majówce. Witajcie w maju!:) Mam nadzieję, że Wasz długi weekend majowy upłynął pod znakiem samych wspaniałości, odpoczynku i słońca. U mnie właśnie tak było, reset zdecydowanie mi się przydał, a dziś wracam do Was i zapraszam Was na moich ulubieńców ostatniego miesiąca.
PIELĘGNACJA
Living Proof Perfect Hair Day to szampon, którego używam od ponad miesiąca i powiem jedno: WOW! Jeden z najlepszych szamponów, jakie mi dane było stosować. Przeznaczony jest do każdego typu włosów, a za zadanie ma zregenerować włosy, dodać im objętości, wygładzić je, a także przedłużyć ich świeżość. Pod wszystkim podpisuję się obiema rękoma, do tego jego wydajność jest po prostu zaskakująca. Odrobina wystarczy, aby mocno się spienił i dobrze oczyścił włosy. Atutem jest też jego piękny zapach. Włosy po umyciu nim są puszyste, gładkie, zregenerowane, do tego faktycznie odbite u nasady, a trwałość czystości przedłużona, zdecydowanie działa! Zawiera sporo naturalnych składników, nie zawiera SLS, jest bezpieczny także do włosów farbowanych. Mam ochotę dokupić do niego odżywkę z tej serii i pokusić się o napisanie pełnej recenzji na jego temat. Bardzo polecam!
Origins Clear Improvement maseczka oczyszczająca i odblokowująca pory, to kolejna po nawilżającej masce pozycja firmy Origins w mojej łazience. Spisuje się równie świetnie jak wersja odżywcza. Dzięki zawartości węgla drzewnego oraz białej chińskiej glinki pięknie oczyszcza cerę, redukuje nadprodukcję sebum, odświeża skórę, zwęża pory, wygładza i rozjaśnia skórę. Stosuję ją raz-dwa razy w tygodniu i jestem naprawdę zadowolona z tego, jak po jej użyciu prezentuje się moja cera. Jest wygładzona, odświeżona i oczyszczona. Polecam, wypróbójcie! Do kupienia w Sephorze.
H&M Conscious Sweet Lemon Hand Cream to propozycja od popularnej marki odzieżowej, która od jakiegoś czasu w swojej ofercie ma kosmetyki naturalne, składające się z organicznych składników, pozyskiwanych w fair trade, w bardzo przystępnej cenie. Krem jest naprawdę bardzo dobry. Mimo lekkiej i dobrze wchłaniającej się formule, dobrze odżywia moje suche dłonie, regeneruje je, a zapach, naturalny, ziołowy, z lekką nutą cytrynową działa jak prawdziwa aromaterapia. Mam ochotę na pozostałe propozycje z serii Conscious, zwłaszcza, że cena zdecydowanie zachęca. Jestem na tak!
L'occitane Ultra Gentle Soap to mój stary ogromny ulubieniec, od którego miałam ponad roczną przerwę. Z końcem marca wróciłam do niego i już wiem, że ta przerwa była zupełnie niepotrzebna. To genialne mydełko do mycia twarzy z wysoką zawartością masła shea, które pięknie oczyszcza twarz, usuwa makijaż nie przesuszając przy tym cery, ale zostawiając ją gładką i czystą, przyjemnie skrzypiącą. Uwielbiam ten produkt, naprawdę klasa.
MAKIJAŻ
Chanel Perfection Lumiere Velvet to od ponad miesiąca podkład, który stosuję. Na wstępie powiem, że zdecydowanie nie przebił mojego ukochanego podkładu od Chanel, czyli Vitalumiere Aqua, który nadal jest w tym porównaniu bezkonkurencyjny. Natomiast jest to fajny podkład wygładzający, o lekkim do średniego krycia, który jest dość lekki, a daje ładne, matowe, pudrowe wykończenie. Polecany jest do skór mieszanych, z tendencją do przetłuszczania się, ale na mojej suchej skórze też spisuje się ok. Niemniej, kolejnego opakowania nie planuję, bo po prostu wolę jego starszego kolegę w wersji Aqua:)
Dior Diorshow Iconic Overcurl gości u mnie po raz pierwszy i zastanawiam się właściwie dlaczego wcześniej nie wypróbowałam tego tuszu, bo opinie wiem, że ma dobre. Nic dziwnego. Bardzo ładnie rozczesuje i zagęszcza rzęsy, wydłuża je, a specjalny półokrągły kształt szczoteczki powoduje, że pięknie podkręca rzęsy. Do tego nie osypuje się w ciągu dnia, nie powoduje efektu pandy, jest przyjemnie mocno czarny i póki co, mimo to, że stosuję go od ponad miesiąca, jest dalej świeży i mokry. Spora pojemność zachęca do wydania niestety niemałej sumy, ale dla fanek selektywnych marek, myślę, że to pozycja obowiązkowa:)
Benefit Rockateur róż do policzków, to następca mojego ogromnego ulubieńca od lat, czyli różu Sugarbomb tej samej firmy. Jak dla mnie jest to taka hybryda różu i bronzera, ale bardzo fajna, ponieważ ociepla, a dodatkowo odświeża cerę. Uwielbiam róże Benefit, są naprawdę świetne. Wydajne, nie pylą, są bardzo trwałe, na twarzy trwają praktycznie cały dzień, nie ścierając się i nie schodząc w brzydki, nierówny sposób. Rockateur to kolejny hit, idealnie sprawdza się zwłaszcza teraz, wiosną, gdzie skóra po zimie potrzebuje tego lekkiego glow, które pomoże odświeżyć zmęczoną i szarą cerę. Super!
I to wszyscy moi ulubieńcy kwietnia. Jak zawsze, polecam Wam każdy z tych kosmetyków z osobna. O czymś chcielibyście poczytać więcej? Jestem też ciekawa, co było Waszymi ulubieńcami w poprzednim miesiącu!
Przyszłam tu po nową listę chciejstw, muszę sobie sprawić to mydełko i podkład :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńJak zwykle po przeczytaniu Twoich ulubieńców chce ich wszystkich mieć us siebie ale na razie zastanowię się nad tym różem z Benefitu :)
OdpowiedzUsuńRóż jest naprawdę fajny, zwłąszcza teraz na wiosnę, ładnie odświeży twarz:)
UsuńWitam, czy mozesz podac linki do tych kosmetyków gdzie mozna kupic...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa również jestem zainteresowana, szczególnie gdzie kupić szampon :)
UsuńDziewczyny, szampon można kupić w sklepie hair2go.pl :)
UsuńMaska origins z węglem to pierwsza maska w moim życiu, która daje fajny i widoczny efekt, uwielbiam i mam ochotę na całą serię. Podkład chanel znam i lubię choć brakuje mi efektu wow, ot zwykły dobry produkt. Na krem H&m bardzo miałam ochotę, ale jak wykończyłam zapasy to ani w sklepach ani w internecie go nie mogę dopaść. Gdzie je kupujesz Kama ? Pozdrowienia, Justyna (@jkbasta)
OdpowiedzUsuńJa swój kupiłam online, w sklepie marki!
UsuńMaskarę Diora ostatnio też bardzo polubiłam :) Jestem ciekawa tej maseczki Origins, bo bardzo mnie kusi oraz różu Benefit i podkładu Chanel :)
OdpowiedzUsuńMaseczka jest naprawdę genialna!
UsuńJa z podkładami Chanel mam tak, że PLV jest na trzecim miejscu, bardzo rzadko się z nim dogaduję. VA jest na drugim i nie sądziłam, że Les Beiges go przebije. Dla mojej cery jest wprost idealnym rozwiązaniem.
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie szamponem. Od dawna mam ochotę na kosmetyki LP, więc po takich zachwytach, na pewno się skuszę :)
Ala, szampon jest dosłownie świetny! Wypróboj koniecznie!
UsuńZ Origins jeszcze nie próbowałam nic oprócz peelingu. Ale mam wielką ochotę na maski :-)
OdpowiedzUsuńObie maski są naprawdę genialne:)
UsuńSzampon do mnie przemawia, chcę go !
OdpowiedzUsuńI słysznie bo jest świetny:)
UsuńMaskę Clear Improvement muszę koniecznie wypróbować, kosmetyki Origins bardzo dobrze mi służą :)
OdpowiedzUsuńJa jestem nią zachwycona:)
UsuńGdzie kupie szampon? Maseczkę mam , zieloną na noc. baaardzo fajna :)
OdpowiedzUsuńJa swój kupiłam w hair2go.pl :)
UsuńJa już od jakiegoś czasu czaję się na ten tusz Diora, ale zniechęcały mnie opinie, że szybko wysycha...chyba jednak za bardzo mnie korci i kupię go :)
OdpowiedzUsuńPo ponad miesiącu stosowania jeszcze jest mokry:)
UsuńMaskę Origins mam w planach :)
OdpowiedzUsuńDaga, koniecznie spróbuj!
UsuńTeż bardzo polubiłam tą maskę i róż Benefit :)
OdpowiedzUsuńNo to piątka:)
UsuńSuper ulubieńcy, miło poczytać i się zainspirować! :) a podpowiesz proszę gdzie kupić mydełko? sądziłam, że już je wycofali z regularnej sprzedaży. Miłego dnia :-) :-)
OdpowiedzUsuńO kurczę, nic nie słyszałam o tym, że je wycofują, mam nadzieję, że się to nie potwierdzi! Ja swoje kupiłam w salonie Loccitane.
UsuńPodkład Chanel uwielbiam, kończę już chyba 4 opakowanie i na pewno sięgnę po następne. Miałam też próbkę Vitalumiere Aqua, o którym wspominasz jednak na mojej mocno przetłuszczającej się cerze wypadł kiepsko. Maska to również mój HIT i planuję zakup kolejnego opakowania, a po róż Benefit lubię sięgać szczególnie w podróży lub gdy jestem niewyspana, świetnie maskuje zmęczenie <3 Pozostałych produktów nie znam, ale tusz Dior oraz kosmetyki Living Proof chodzą za mną od dawna ;)
OdpowiedzUsuńMarlena, ja po prostu ten podkład widzę na skórze i to mi się w nim do końca nie podoba, przy Vitalumiere Aqua tego nie było, był praktycznie niewidoczny, efekt był bardzo naturalny.
UsuńCzas w końcu sięgnąć po podkład Chanel :) Poza tym, róż Benefit wygląda bosko, a krem do rąk z H&M ogromnie pozytywnie mnie zaskoczył, świetny jest! Też mam ochotę na pozostałe kosmetyki z tej serii.
OdpowiedzUsuńCo do podkładu, jest fajny, ale zdecydowanie nie kupiłabym go drugi raz:)
UsuńTej z Origins jeszcze nie znam, ale bardzo lubię nawilżającą i z różową glinką. Następnym razem sięgnę po tą bo uwielbiam oczyszczanie. To takie małe zboczenie:)
OdpowiedzUsuńAgata, mam to samo!! Mimo suchej skóry, oczyszczenie u mnie musi być i to grube hehe.
UsuńBardzo ciekawa lista ulubieńców! Koniecznie muszę spróbować Origins. Pozdrawiam z Madrytu!!
OdpowiedzUsuńwww.ladyagat.com
Pozdrawiam również:)
UsuńTak Tak. LP jest marką, którą J. Aniston współtworzy:)
OdpowiedzUsuńUdało mi się kupić Living Proof w salonie fryzjerskim Bellita w Warszawie niedaleko mnie. Polecam! Kupiłam szampon i odżywkę Living Proof PHD. Maja też sklep internetowy jak cos https://sklep.bellita.waw.pl
OdpowiedzUsuń