Odżywki bez spłukiwania to nigdy nie była moja bajka. Ot, po prostu, zbędny kosmetyk, który albo obciążał moje cienkie kosmyki, albo sklejał je, lub po prostu nie robił z nimi nic, prócz ewentualnego pozostawienia po sobie przyjemnego zapachu na włosach. Do momentu pierwszego spotkania z marką John Masters Organics. Firma była mi znana z prasy, blogów, sklepów internetowych, była nawet w planie wypróbowania, ale ciągle jakoś nam nie było po drodze. Do momentu, kiedy przyszła do mnie paczka ze sklepu Organicall.pl, a w niej mała buteleczka z logo firmy. Odżywka bez spłukiwania z zieloną herbatą i nagietkiem, to nie taka znowu zwykła odżywka, ponieważ od innych produktów tego typu różni się tym, że ma też dodatkowe właściwośći. Ale po kolei, bo kosmetyk ten jest więcej niż wart poznania.
Zacznijmy od tego, że odżywka zapakowana jest, jak możecie zobaczyć na zdjęciach, w plastikową butelkę o pojemności 125ml, z atomizerem, który działa lepiej niż poprawnie i bardzo dobrze rozprasza kosmetyk na włosach. Formuła jest lekka i ultradelikatna, zawiera składniki selektywnie wybrane o organicznym pochodzeniu, jest odpowiednia także dla wegan i wszystkich osób lubiących naturalne kosmetyki. Stworzona z jedenastu ziół z organicznym certyfikatem, zawiera między innymi ekstrakt z zielonej herbaty, który jest bogaty w przeciwutleniacze, stymuluje wzrost włosów oraz zapewnia naturalną ochronę przeciwbakteryjną, ekstrakt z nagietka, który wygładza i chroni włosy, olej z nasion brokułów, bogaty w kwasy tłuszczowe, eliminuje efekt elektryzowania sie włosów, wygładza je i nabłyszcza, ekstrakt z rumianku wzmacnia i rewitalizuje włosy, leczy także problemy skóry głowy, oraz ekstrakt z rozmarynu, który nabłyszcza włosy, dodaje im objętości i stymuluje je do wzrostu. Odżywka ta, dzięki zawartości gumy guar, która zabezpiecza włosy przed wysoką temperaturą między innymi suszarki czy prostownicy, tworzy objętość, wygładza, a proteiny soi zatrzymują wilgość we włosach, sprawia, że jest to też produkt do stylizacji, który genialnie ochroni kosmyki właśnie przed układaniem włosów na gorąco. Aplikowałam tą odżywkę po każdym myciu, solo po umyciu szamponem, lub też w duecie z wcześniejszym nałożeniem maski na włosy. W obu przypadkach sprawdzała się fantastycznie. Włosy po użyciu odżywki świetnie się rozczesywały, faktycznie w żaden sposób nie obciążyła moich delikatnych włosów, za to ładnie odbijała je u nasady, sprawiała, że były gładkie i niesamowicie miękkie. Bardzo ładnie prostowały się po niej, nie puszyły i nie elektryzowały. Do tego ziołowy, naturalny zapach odżywki uprzyjemniał cały proces pielęgnacji z jej udziałem. Nie spodziewałam się po niej aż tak znakomitych efektów. W tej chwili odżywki zostało mi już tylko na parę użyć, ale w nowościach już czeka nowy duet od tej firmy, zdecydowanie po tej przygodzie mam ochotę na więcej kosmetyków marki. Polecam tą lekką odżywką każdemu, bez względu na rodzaj włosów, koniecznie wypróbujcie.
Jestem ciekawa czy macie wśród kosmetyków JMO swoich ulubieńców? Znacie w ogóle tą firmę?
Nie miałam jeszcze tych kosmetyków, ale bardzo mnie ciekawią :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z tej firmy ale tą odżywką mnie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńhttp://tyyna.com/
to też nie moja bajka, dotąd miałam przykre doświadczenia :/
OdpowiedzUsuńOdżywka bardzo mocno mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńciakawa jest...
OdpowiedzUsuńnie używałam niestety jeszcze niczego z JOHN MASTERS ORGANICS, wierzę, że ta odżywka jet rewelacyjna. ja najczęściej sięgam po gliss kury
OdpowiedzUsuńNa mnie Masters jakoś nie robi wrażenia. Fajny desing, ale działanie takie sobie, zdecydowanie wolę inne marki :)
OdpowiedzUsuńJa też unikam odżywek bez spłukiwania, właśnie ze względu na obciążające właściwości. Odżywka JMO wydaje się być wielozadaniowa, a do tego jeszcze odbija włosy u nasady, więc chętnie spróbuję jej w przyszłości.
OdpowiedzUsuńtrafiłam może na dwie takie, które były OK, jednak jest to dla mnie najbardziej niekomfortowa forma odżywki :)
OdpowiedzUsuńna moich włosch odżywki bez splukiwania się nie sprawdzają, bo nie nawilżają tak mocno, jak produkty do spłukiwania.
OdpowiedzUsuńnajważniejsze, że jesteś zadowolona :)
Ta odżywka brzmi ciekawie, z czasem wypróbuję. Z JMO miałam pomadę do włosów (lipa straszna, olejek odżywczy z granatem do twarzy - był świetny i tonik w formie mgiełki różano-aloesowy - był świetny w działaniu, ale tak mocno pachniał różami, że aż męczył.
OdpowiedzUsuńTeraz mam ochotę na odżywkę cytrusową i do tego jakiś szamponik.
U mnie jak dotąd jest podobnie, markę znam tylko z gazet czy innych blogów. Ale bardzo mnie ciekawi, chętnie bym coś wypróbowała. Odżywki w sprayu też nigdy nie podbiły moje serca, więc tym większą mam ochotę na tą, być może odmieni i moje myślenie o tego typu kosmetykach ;)
OdpowiedzUsuńKamila znam i lubię - mam balsam do ciała z pomarańczą oraz malinowy peeling do ciała, którego używam do twarzy bo szkoda mi go na cielsko:)
OdpowiedzUsuńCzuję się skuszona :D
OdpowiedzUsuńu mnie raczej by się nie sprawdziła, moje włosy wręcz wymagają dociążenia ;)
OdpowiedzUsuń