Jak już zapowiadałam w poprzednim poście, przyszła kolej na ulubieńców maja. Trochę spóźnieni, ale oczywiście są!
PIELĘGNACJA
Kiehls's Creme de Corps to produkt już kultowy. Miliony kobiet na całym świecie sprawdziło już jego moc, sprawdziły to blogerki z różnych krajów, sprawdziłam i ja. Bo ma moc, naprawdę. Balsam jest bezzapachowy, co było głównym argumentem w jego zakupie, ale do tego za zadanie ma odżywić suchą skórę i przywrócić jej niesamowitą gładkość. Wszystko to w lekkim mleczku, które bardzo szybko wchłania się w skórę, pozwalając na to, aby raz dwa narzucić na siebie ubranie, nie czekając na zniknięcie tłustej warstwy, ale mimo to, pozostawia po sobie na ciele delikatnie wyczuwalną, ochronną warstwę, która sprawia wrażenie rozświetlonej skóry. Sprawdziłam to wiele razy i nie, w balsamie nie ma żadnych drobinek..nie wiem co zatem sprawia, że skóra zdaje się delikatnie błyszczeć, co nie ukrywam, jest efektem genialnym! Do tego po kilku dniach stosowania zauważyłam zdecydowaną poprawę w kondycji mojej skóry. Ciało jest zregenerowane, nawilżone, mega gładkie i elastyczne. Przyznaję, poległam. Na pewno sięgnę po kolejne opakowanie. Mleczko występuje w różnych pojemnościach i mimo to, że nie jest tanie, warto wypróbować choćby tą najmniejszą.
John Masters Organic zadebiutował w mojej pielęgnacji lekką odżywką bez spłukiwania z nagietkiem i zieloną herbatą. O matko, co to jest za cudo! Właściwie odżywki bez spłukiwania nigdy specjalnie nie działały na moje włosy, no, poza tymi, które je na przykład obciążały, ale tu jest zdecydowanie inaczej! Odżywka jest w stu procentach naturalna (jak wszystkie kosmetyki tej firmy), a za zadanie ma wzmocnić włosy i nadać im objętość, odżywić je i nawilżyć, sprawić, że będą bardziej podatne na układanie, oraz skutecznie ochronić je przed wpływem wysokiej temperatury. Pod każdą z tych obietnic producenta się podpisuję! Odżywka sprawia, że moje włosy są nawilżone i dociążone, ale nie obciążone, gładkie i błyszczące, rewelacyjnie się rozczesują i dobrze układają. Do tego piękny, ziołowy zapach. Cudo. Planuje wpis na jej temat, wypatrujcie!
Gehwol balsam odświeżający i chłodzący do nóg trafił do mnie stosunkowo niedawno, ale już spisuje się rewelacyjnie i dosłownie w upalne i gorące dni mnie od siebie uzależnił. Lekki żel do stóp i nóg, który mimo swej lekkiej konsystencji świetnie nawilża stopy, a dzięki zawartości mentolu doskonale je chłodzi sprawiając, że po całym dniu na nogach i przy uczuciu ciężkości nóg, mamy wrażenie, jakby nasze nogi zyskały na lekkości, odczuły zdecydowaną ulgę. Świetny dla kobiet w ciąży, którym puchną nogi, świetny dla mam, które biegają za raczkującym maluszkiem cały dzień, dla tych, którzy pracują wiele godzin stojąc, oraz po prostu dla wszystkich, którzy chcą się ochłodzić w te letnie dni. Do kupienia w aptekach.
Pat&Rub BBB krem pojawił się na początku mojej przygody z blogowaniem na tej stronie, więc możecie przeczytać jego pełną recenzję. Od tamtej pory moja opinia o nim się nie zmieniła i mimo ponad rocznej przerwy, po powrocie nadal go uwielbiam. Nawilża skórę, wyrównuje jej koloryt, wygładza cerę, delikatnie, aczkolwiek dość skutecznie kryje drobne niedoskonałości, sprawia, że twarz wygląda zdrowo i promiennie. Genialny kosmetyk, niezmiennie od lat. Bardzo lubię i polecam.
Maybelline Color Tattoo w kolorze "On and on bronze" również już nie raz pojawiał się na blogu. Ale od denka w ostatnim opakowaniu tego cienia minęło już sporo czasu i właściwie nie wiem, dlaczego ponownie przez tak długi okres go nie kupiłam. Ale w maju podczas wizyty w Rossmanie kupiłam go ponownie i przypomniałam sobie, dlaczego tyle kobiet go uwielbia. Delikatny, brązowy odcień z subtelną, złotą poświatą w kremie, który trzyma się na powiece cały dzień, nie rolując się i nie schodząc. Idealny do delikatnego, dziennego makijażu, a także do smokey wieczorowego. Uwielbiam.
Smashbox L.A. Lights Blush&Highlighter paleta w kolorze Culver City Coral, to dwa cudowne róże oraz rozświetlacz, które niedawno wypuściła na rynek marka. Przepiękne kolory, które w opakowaniu mogą wydawać się dość ciemne, jednak na cerze są delikatne i tworzą piękne, dzewczęce rumieńce. Róż jest mega trwały, doskonale się aplikuje, nie ściera z twarzy w ciągu dnia i nie blaknie. Cud miód!
I to wszyscy moi ulubieńcy minionego tygodnia. Czy któryś z kosmetyków jest też Waszym ulubieńcem? A może po moim wpisie macie ochotę poznać te kosmetyki?
MAKIJAŻ
Pat&Rub BBB krem pojawił się na początku mojej przygody z blogowaniem na tej stronie, więc możecie przeczytać jego pełną recenzję. Od tamtej pory moja opinia o nim się nie zmieniła i mimo ponad rocznej przerwy, po powrocie nadal go uwielbiam. Nawilża skórę, wyrównuje jej koloryt, wygładza cerę, delikatnie, aczkolwiek dość skutecznie kryje drobne niedoskonałości, sprawia, że twarz wygląda zdrowo i promiennie. Genialny kosmetyk, niezmiennie od lat. Bardzo lubię i polecam.
Maybelline Color Tattoo w kolorze "On and on bronze" również już nie raz pojawiał się na blogu. Ale od denka w ostatnim opakowaniu tego cienia minęło już sporo czasu i właściwie nie wiem, dlaczego ponownie przez tak długi okres go nie kupiłam. Ale w maju podczas wizyty w Rossmanie kupiłam go ponownie i przypomniałam sobie, dlaczego tyle kobiet go uwielbia. Delikatny, brązowy odcień z subtelną, złotą poświatą w kremie, który trzyma się na powiece cały dzień, nie rolując się i nie schodząc. Idealny do delikatnego, dziennego makijażu, a także do smokey wieczorowego. Uwielbiam.
Smashbox L.A. Lights Blush&Highlighter paleta w kolorze Culver City Coral, to dwa cudowne róże oraz rozświetlacz, które niedawno wypuściła na rynek marka. Przepiękne kolory, które w opakowaniu mogą wydawać się dość ciemne, jednak na cerze są delikatne i tworzą piękne, dzewczęce rumieńce. Róż jest mega trwały, doskonale się aplikuje, nie ściera z twarzy w ciągu dnia i nie blaknie. Cud miód!
I to wszyscy moi ulubieńcy minionego tygodnia. Czy któryś z kosmetyków jest też Waszym ulubieńcem? A może po moim wpisie macie ochotę poznać te kosmetyki?
Jak zwykle same ciekawe kosmetyki :) Balsam Gehwol znam i cenię, a krem BBB od Pat&Rub miałam okazję wybróbować i niestety nie spodobał mi się aż tak jak Tobie - kwestia gustu. Zaintrygowała mnie za to odżywka John Masters Organics, ale poczekam na szerszą recenzję :)
OdpowiedzUsuńAgnieszka, a co w BBB Cie zawiodło? Odżywka pojawi się niebawem w szerszej recenzji! :)
UsuńDość szybko ciemniał na twarzy i nie bardzo chciał współpracować z pudrem :) ale myślę, że raczej przez to że mam dość tłustą skórę i kremy nie zawsze dają sobie z nią radę :) wiem że kiedyś pisałaś o kremie CC od Chanel i nad nim się zastawiam, może okaże się w sam raz dla mnie, albo ten od Embryolisse - słyszałaś może o nim? :) trzeba próbować. Będę wypatrywać nowej notki, Twój blog należy do garstki moich ulubionych, trzymaj tak dalej :)) pozdrawiam!
UsuńMam Creme de Corps w małej pojemności, i jestem zadowolona, ale wątpię bym chciała tyle wydać na większe opakowanie, aż tak cudowny nie jest ;)
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdza się wybornie, askórę mam bardzo suchą i wymagającą, także jestem bardzo zadowolona. A kwestia wydatków..no cóż, to blog o kosmetykach;)
UsuńWiadomo, każdy wydaje ile jest w stanie ;)
UsuńNajbardziej wpadła mi w oko oczywiście paletka Smashbox :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam odżywki bez spłukiwania, jestem bardzo ciekawa tego cuda z John Masters Organic
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie odżywka John Masters Organic i krem Kiehls :) Muszę koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńTa paleta Smashbox jest cudowna!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki JMO i zaciekawiłaś mnie ta odżywką :) Jak tylko wykończę ich mleczko do włosów z różą i morelą, zamówię ją na spróbowanie :)
OdpowiedzUsuńTa odżwyka do włosów mnie zaintrygowała, będę czekać na wpis! ; )
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie balsam Gehwol. Co prawda teraz mi się nie przyda bo w Norwegii upałów raczej się nie doczekam w tym roku, ale będę pamiętała o nim na przyszłość bo przy wyższych temperaturach szybko puchną mi stopy i mam wrażenie jakby ważyły ze sto kilo ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też odżywki bez spłukiwania się nie sprawdzają, więc jestem ciekawa jak będzie z JMO.
OdpowiedzUsuńRóże Smashboxa są kuszące:)
OdpowiedzUsuńPiekna paleta cieni :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.ladyagat.com/2016/06/total-black/
Mam krem zmiękczający do stóp Gehwol i jest to jedno wielkie wooow!!
OdpowiedzUsuńA skąd kopertówka?:)
OdpowiedzUsuńKupiłam właśnie taką paletkę ze smashboxa, ale z trio do konturowania :) na róże też się chyba skuszę...
OdpowiedzUsuń