Nigdy nie lubiłam maseł do ciała. Wydawały mi się ciężkie, tłuste, miałam wrażenie, że się po nich kleję, ubranie się po nasmarowaniu graniczyło z cudem (wciskanie rurek Skinny na posmarowane nogi masłem do ciała, jeśli wiecie co mam na myśli).
Ale w zimie niestety moja skóra na balsamie może jechać od rana, na noc musi zostać potraktowana czymś bardziej odżywczym, czymś natłuszczającym, silnie regenerującym. I tu sięgam po bogate masła.
Ostatnio moją skórę ratuje z opresji mus marchewkowy z firmy Tso Moriri. Jak do tej pory z tej firmy miałam tylko szampon arbuzowy, o którym pisałam tu klik.
Marchewkowy mus ma za zadanie odżywić naszą suchą skórę, wygładzić ją i dodać jej zdrowego koloru. Zapakowany w metalową puszkę (nadającą się do recyklingu), aksamitny mus o kolorze marchewki, w kontakcie z naszą skórą, zamienia się w olejek. Te z Was, które znają masła Organique, wiedzą o jaki efekt chodzi. Masło dość dobrze się wchłania, jednak na skórze pozostaje wyczuwalny, ochronny film. Główne składniki musu, to masło shea, olej kokosowy i olej marchewkowy. Połączenie to gwarantuje nam kompletną regenerację suchej i podrażnionej skóry. Masło shea, które bogate jest w witaminy A i E, oraz minerały i kwasy tłuszczowe, fantastycznie wygładza skórę, olej kokosowy spełnia tu rolę ochronną i kojącą, natomiast marchewkowy dodaje skórze koloru. No właśnie, masło barwi delikatnie skórę, ale oczywiście nie działa na zasadzie samoopalacza, bo z tym nie ma nic wspólnego, tylko dodaje jej rozświetlenia, które nadaje nam zdrowy koloryt. Mus nie brudzi ubrania w żaden sposób. Używając słowa mus, muszę napomknąć o konsystencji tego specyfiku, bo jest naprawdę delikatna, puszysta, bogata. Jeśli chodzi o zapach, ja osobiście nie wyczuwam w nim marchewki, chociaż producent obiecuje jej woń. Niestety, nic z tych rzeczy. Owszem, mus ma przyjemny zapach, ale doceniłam go dopiero po jakimś czasie od nałożenia na ciało, a utrzymuje się na nim naprawdę długo. Po otwarciu puszki nie byłam do końca do niego przekonana, a tu takie miłe zaskoczenie. Muszę Wam powiedzieć, że Tso Moriri zadbało, aby masło to regenerowało silnie naszą skórę. Nawet rano jest ona wyczuwalnie nawilżona, gładka i elastyczna. W ciągu dnia nadal nie przekonałam się do jego nakładania, gdyż choć trochę tłuste filmy na skórze pod ubraniem są dla mnie nie do zaakceptowania.
Skład jak przystało na markę kosmetyków naturalnych, bardzo przyjemny.
Marchewkowy mus Tso Moriri możemy nabyć np. w sklepie internetowym Bańka Mydlana, bądź w drogerii Hebe.
Znacie to masło? Czym ratujecie skórę zimą?
Nie znam tego produktu, marki z resztą też. Ale ciekawie brzmi marchewkowy mus, wygląda mega soczyście;)
OdpowiedzUsuńO tak,kolor jest soczysty:)
UsuńTo masło ma tak apetyczny wygląd, że ja bym go sobie łyżeczką jadła ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam już nie raz, że ten mus jest świetny. Muszę i ja go wypróbować, ale na razie moje 'maślane zapasy' nie chcą topnieć, więc żal byłoby kupować kolejne masło, które by tylko zalegało na półce.
Pewnie,ale jest w stałej ofercie więc spokojnie:)
UsuńWygląda ciekawie...
OdpowiedzUsuńJest niezłe:)
Usuń
OdpowiedzUsuńNie znam ale brzmi ciekawie:) obecnie koncze mleczne maslo na wage z Organique, ktore oczywiscie znasz :) W kolejce czeka mus rowniez z Organique i maslo z Pat&Rub:) Wiec nie kus :p
OdpowiedzUsuńJuż daj sobie na luz,ile można mieć tego:P heheheheh,to spróbuj to jak trochę zapasy zluzujesz!
UsuńBardzo ciekawy kosmetyk ;) Ja aktualnie używam masła do ciała od Perfecty ;) Na prawdę polecam ;)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news ;*
A które z Perfecty?:)
UsuńPierwszy raz spotykam się z masłem o tak ciekawym kolorze :) Ostatnio pokochałam marchewki, więc takie masło byłoby idealne dla mnie, a jak jeszcze nawilża i pielęgnuje skórę to już w ogóle bajka! :)
OdpowiedzUsuńWarto,jest naprawdę fajne:)
Usuńja smaruje się od stup po czubek nosa balsamem l'occitane :) ale to masło fajnie wygląda, jak mus z marchewki :))
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim bardzo lubię kosmetyki w takim opakowaniu i bardzo lubię też masła, no ta marchewka wydaje się cudowna, nie znam tego masła pierwszy raz widzę dzisiaj u Ciebie na poście, Ja ratuje zimą masłem z Perfecty ;)
OdpowiedzUsuńPolecam,masło nie jest drogie a naprawdę fajnie działa;)
UsuńZnam markę z blogów, sama nic nie miałam. Ach, gdyby nie ta marchewka... :/
OdpowiedzUsuńJeśli obawiasz się zapachu marchewki,to spokojnie,nie czuć tu takiego:) przynajmniej wg mnie
UsuńNie znam, ale chętnie bym poznała, bo akurat uwielbiam wszelkie masła do ciała! Żebym tylko nie zapomniała go odszukać jak będę w Hebe. :)
OdpowiedzUsuńZawsze możesz kupić via net::) fajne jest,a jeśli lubisz masła,to tymbardziej Ci się spodoba
Usuńo zobaczę co to za cuda jak będę w Hebe ;)
OdpowiedzUsuńZerknij:) nie jest też drogie..koło 35 zł chyba,wydajne jak cholera
Usuńja powoli kończę swój organique, a Twój ma cudny kolor ;)
OdpowiedzUsuńKolor ok i daje ładny kolor na ciele:)
UsuńMuszę się rozejrzeć w Hebe za kosmetykami tej marki. Sam marchewkowy mus do mnie nie przemawia, bo nie przekonuje mnie poprawa kolorytu cery, ale chętnie wypróbuję inne produktu Tso Moriri:)
OdpowiedzUsuńPolecam,bo kosmetyki nie są drogie,mają przyjemny skład i fajnie spełniają swoją rolę:)
UsuńMówisz, że w Hebe być powinno? To nie jest dobra informacja ;)
OdpowiedzUsuńHehe:). Zdaje mi się,że są,ja je kupowałam via net w Mydlarni Hebe
UsuńAaaa, czekaj, mydlarnia Hebe to co innego niż drogeria Hebe.
UsuńKurczę,to w takim układzie mój błąd,myślałam,że to to samo,bo ja do Hebe nie mam dostępu stacjonarnego:( dziękuję!
UsuńWygląda jak prawdziwy przecier z marchewki :D
OdpowiedzUsuńKolor ma doprawdy iście marchewkowy:))
Usuńco do Ciebie zaglądam, czymś kusisz :)
OdpowiedzUsuńA myślisz,że u Ciebie jest inaczej?:))
Usuńdosyc ciekawie to wyglada, marchewkowego masla jeszcze nie widzialam :d
OdpowiedzUsuńPolecam zatem:))
UsuńA czy to masło jest zbite? Bo tak jakoś 'twardo' wygląda :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wręcz przeciwnie:) Ma dosłownie konystencję musu,miękkie jest:)
UsuńNie wiedziałam, że Tso Moriri występuje w Hebe. Będę musiała się za nim rozejrzeć, bo uwielbiam wszelkiego rodzaju masła do ciała!
OdpowiedzUsuńTak mi się wydaje,że jest,ja zamawiałam na stronie Mydlarni Hebe oraz na stronie Bańka Mydlana.
Usuńno i po co ja to zobaczyłam :p kończę zapasy i coś podobnego by mnie bardzo kusiło.
OdpowiedzUsuńNie jest drogie,warto:)
Usuńkolejny produkt Tso Mori, który chciałabym wypróbować :) może być dobry do smarowania odsłoniętych nóg jak troszkę się ociepli :)
OdpowiedzUsuńTo prawda,z tymże tak jak napisałam,dla mnie ta konsystencja jest zbyt bogata na dzień:)
Usuńfajnie wygląda:)
OdpowiedzUsuńJest dość fajne:)
UsuńKiedy skóra mocno mi się przesuszy najlepiej sprawdzają się u mnie oleje (np. lniany) albo oliwka Hipp. Uwielbiam masła Organique i TBS, czuję że powinnam wypróbować i mus marchewkowy ;).
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz masła Organique,to mus na pewno Ci się spodoba:)
UsuńAjajaj jaki piękny ma kolor. Ja też ostatnio lubuję się w masłach, bo balsamy nie dają rady. :)
OdpowiedzUsuńNo skóra w zimie dostaje po ..nogach;)
Usuńna zimę to te musy chyba bardziej się nadają niż zwykłe balsamy ;)
OdpowiedzUsuńTak,zdecydowanie
Usuńmarchewkowy mus - świetnie to nazwali :) ja mam jakieś specyfik do ciała tej firmy ze spotkania blogerek, ale jeszcze nie używałam :P
OdpowiedzUsuńTo testuj:)) nazwa fakt,przyjemna:)
Usuńja takie masło do ciała zużywam z rok, bo nie lubię się smarować i po prostu, wstyd się przyznać, nie chce mi się :P
OdpowiedzUsuńTermin po otwarciu to masło ma rok,więc akurat zużyjesz:))
Usuńee ja tam uzależniłam się od masełek VS i chyba już tego nie zmienię :P
OdpowiedzUsuńNie wiem o czym do mnie piszesz:P
UsuńGenialny! A jaki piękny kolor. Jak wykończę jeszcze 2 masła z fennela to chyba sięgną po nie:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo fajny lifestyle`owy blog. Jeden z lepszych, jakie widziałyśmy. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Joanna&Maja
Surdut. Surrealistyczny Duet Twórczy.
Dziękuję:)
Usuń