Sezon na odsłonięte nogi uważam za otwarty. Oficjalnie zakładamy sukienki, baletki, sandały i tshirty Pozerki. Nie wiem jak Wy, ale ja osobiście nie znoszę mieć bladej skóry, kocham się opalać (wiem, wiem zmarszczki), uwielbiam jak moja skóra jest muśnięta słońcem. No ale kto po zimie ma hebanowy kolor skóry? Solarium odpada kompletnie (czy ktoś jeszcze z tego korzysta?!), nim złapiemy pierwsze promyki słońca minie parę dni, a przecież w upale nie zamierzamy chodzić w spodniach! W takiej sytuacji ratują nas mleczka brązujące i samoopalacze. Od tego typu produktów jestem trochę uzależniona, nawet w zimie raz na jakiś czas zdarza mi się posmarować tym opalającym specyfikiem. Wypróbowałam sporo dostępnych na rynku samoopalaczy, więc byłam ciekawa też i tego od Pat&Rub, ponieważ jak wiele z Was wie, firmę tą bardzo lubię i cenię. Tak oto balsam do mnie trafił i rozpoczęłam szykowanie się do sezonu letniego.
Jak wiemy, firma Pat&Rub słynie ze swoich znakomitych składów, a ich kosmetyki szczycą się rewelacyjną pielęgnacją. Tak jest i tym razem. Balsam samoopalający nafaszerowany jest dobroczynnymi składnikami, które oprócz opalania, pielęgnują naszą skórę. Kompozycja balsamu składa się z hydrolatu z kwiatów rumianu rzymskiego, który łagodzi i działa przeciwzapalnie, hydrolatu z kwiatów oczaru, który odświeża, roślinny DHA opala, ekstrakt z łupin orzecha poprawia koloryt skóry, ekstrakt z kwiatów kocanki nawilża i zwalcza wolne rodniki, roślinna betaina silnie nawilża, bioferment z bambusa nadaje balsamowi jedwabistą konsystencję , olej z marchwi chroni skórę i ją regenruje, masło makadamia odżywia i chroni, olej rycynowy odżywia skórę i natłuszcza, olej słonecznikowy uelastycznia i nawilża, a naturalna witamina E wygładza, ujędrnia, natłuszcza i nawilża. Więc skład prezentuje się wzorowo, jak zawsze, a do tego faktycznie balsam świetnie pielęgnuje skórę. Większość samoopalaczy wysusza skórę, ten wręcz odwrotnie, doskonale ją nawilża, wygładza i uelastycznia. Samoopalacz nakładam zawsze na noc, rano skóra nadal jest nawilżona i bardzo gładka. Balsam ma dość bogatą konsystencję, ale dobrze się rozprowadza i bardzo szybko wchłania. Żołty kolor minimalnie przyciemnia skórę już po nałożeniu i pozwala bardzo dokładnie zaaplikować mleczko. Opalenizna pojawia się już po kilku godzinach, po pierwszym nałożeniu skóra jest delikatnie opalona, po około 3 aplikacjach jesteśmy pięknie opalone. Kolor jest bardzo naturalny, nie ma nic wspólnego z pomarańczą, czy żółtym kolorem balsamu. Jest złocisty i ciepły. Nie zostawia smug, plam, schodzi też równomiernie. Mogłabym rzec ideał. Ale jest jednak pewien problem, który trochę uprzykrza mi stosowanie Sun Fun. Jest to mianowicie zapach mleczka. Ja wiem, że samoopalacze mają to do siebie, że po prostu nieprzyjemnie pachną. Ale są mleczka brązujące, jak np. Ziaja czy Sisley, które są dość łagodne, a nawet pachną dość przyjemnie. Tu niestety zapach jest bardzo intensywny! Czytałam opinie w internecie, że dziewczyny bardzo go sobie chwalą, piszą, że właśnie zapach nie jest uciążliwy, więc nie wiem, czy to akurat mój egzemplarz jest feralny, czy mój nos płata mi figle. Niemniej jednak warto przecierpieć jego woń, ponieważ opalenizna, którą pozostawia na naszym ciele Sun Fun jest doskonała i przede wszystkim zdrowa. Opakowanie standardowe dla balsamów P&R, z atomizerem, który ułatwia aplikację produktu i jest bardzo wygodne. Pojemność to 200ml, cena tego cuda to ok. 90 zł. Jak zawsze polecam polować na okazje na stronie producenta:)
Jak jest u Was? Lubicie opaleniznę z tubki? Znacie balsam od Pat&Rub?
poczekam aż moja hebanowa skóra sama złapie trochę słońca ;P
OdpowiedzUsuńJa też szybko się opalam,ale jak jestem blada,to się czuję,jakbym była na coś chora:)
UsuńOpalenizną z tubki głównie wyrównuję sobie naturalną np. paski od stanika bikini :)
OdpowiedzUsuńNie stosuję samoopalaczy.
OdpowiedzUsuńZupełnie nie mam wprawy w nakładaniu ich.
Ten jest naprawdę przyjazny w obsłudze,jeśli się obawiasz,może najpierw próbka?
Usuńmam podobnie jak Aneta ;)
Usuńmimo, że wiem, że niektóre są łatwe w obsłudze, świetnie się rozprowadzają, to i tak boję się, że porobię sobie smugi i plamy i w ogóle ich nie używam.
Kiedyś też tak miałam. Ale niepotrzebnie się stresujesz,te samoopalacze,które są teraz,są świetnej jakości i ciężko sobie nimi krzywdę zrobić:)
Usuńdziewczyny lubią brąz, więc i ja:D kiedyś była solara, potem zmądrzałam i dziś są balsamy.Używam Lirene, on trochę wysusza, ale zapach znośny:)
OdpowiedzUsuńOj,solarium fe:) Lirene nie miałam.
Usuńja zwykle stosuję latem balsamy brązujące :) nie wiem jednak, jak to będzie w tym roku, bo jestem baaaardzo wrażliwa na zapachy :P
OdpowiedzUsuńNo tak,ciąża rządzi się swoimi prawami:)
UsuńKamilko ja wlasnie koncze pierwsze opakowanie, drugie juz czeka na swoja kolej ;-)
OdpowiedzUsuńZ tym zapachem to masz racje, jest dosc mocny, ale szczerze mowiac znam duzo innych samoopalaczy, ktore śmierdzą jeszcze mocniej. Mnie ten zapach az tak bardzo nie przeszkadza. Ten samoopacz to moj hit ;-) Dodatkowo kupilam sobie samoopalacz z brązerem od Pat&Rub. Jeszcze go nie próbowałam, zobaczymy jak sie spisze, gdy będę potrzebowala opalenizny od zaraz :-)
Jestem ciekawa tej drugiej wersji:)
UsuńJak tylko go wypróbuję, napisze o nim posta :-)
Usuńuwielbiam mleczka brązujące i wszelkiej maści samoopalacze
OdpowiedzUsuńod lat stosuję z powodzeniem :) aktualnie podtrzymują mi ładnie azjatycką opaleniznę :)
A idz mi z tą Azją;) piękna ta Twoja opalenizna:)
UsuńJa tam lubię samoopalacz z Rossmanna Sun Ozon :) Polecam :)
OdpowiedzUsuńO,dzięki,jeszcze go nie miałam:)
UsuńJa go nie znałam ale mam kilka produktów Pat i jestem oczarowana, ponieważ to jest mój pierwszy raz z tą firmą hehe :) Nigdy nie przepadałam za opalenizną z tubki ale wiedząc na co stać tą firmę pewnie bym się na niego skusiła tylko mógłby być o połowę tańszy :)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę bardzo fajny:) Cena faktycznie nie jest niska, ale warto polowac na promocje:)
UsuńPisałam właśnie o nim wczoraj :) Zapach jest, ale moim zdaniem dużo mniej intensywny niż w innych balsamach tego rodzaju, więc dzielnie znoszę. Natomiast poza tym - same ochy i achy :)
OdpowiedzUsuńNo mi jego zapach trochę przeszkadza :)
Usuńmoje nogi są mega blade i wolno się opalają, przydałby się taki kremik
OdpowiedzUsuńTo na nogi może rajstopy w sprayu z Sally Hansen?:)
UsuńDziewczy ale ja Wam zazdrodzcze tego slonca! U mnie 13C, w porywach 16C. Nie wiem co z ta pogoda tego roku, ale jak tak dalej bedzie, to popadne w paranoje. Nie pamietam jak to jest wyjsc z domu w krotkim rekawku, a co dopiero w zwiewnej sukience :(
OdpowiedzUsuńA u ciebie, tzn gdzie?:)
UsuńOstatnio się nad nim zastanawiałam, bo właśnie kończę mój z Pharmaceris:) Na pewno go teraz kupię! Strasznie nie lubię mieć białych nóg, reszta ciała nieopalona mi nie przeszkadza:D Taka to dziwna jestem:)
OdpowiedzUsuńSkoro tylko o nigi chodzi, to może rajstopy z Sally Hansen ? :)
Usuńja się boję wszelakich brązujących kremów i balsamów :) ale korci mnie zakup jakiegoś i zwalczenie swoich lęków.. bo z tą ilością słońca jaka tutaj jest, to będę bladziochem ptrzez cały rok :/
OdpowiedzUsuńTym nie zrobisz sobie krzywdy:)
UsuńNaturalnie nie jest w stanie praktycznie ani trochę się opalić. Mam skórę bardzo bladą i nawet ostrożne opalanie z wysokim filtrem kończy się zaczerwieniami, a nie upragnioną opalenizną :/ Będę musiała wypróbować to cudo o P&R. A jakie jeszcze polecasz samoopalacze?
OdpowiedzUsuńU mnie naprawdę fajnie sprawdza się Ziaja Sopot, polecam też Diora samoopalacze, są świetne no i Xen Tan:)
UsuńXen Tan od dawna chodzi mi po głowie, ale wcześniej wypróbuje Ziaję Sopot :)
UsuńSłońce w tubce uwielbiam, moją tubę z P&R używałam już jakiś czas temu, ale z tego co pamiętam to zapach nie był tak intensywny jak opisujesz. Może rzeczywiście jakiś felerny egz. trafiłaś :)
OdpowiedzUsuńNo u mnie zapach naprawdę czasami jest nie do zniesienia :( Może powinnam go trzymac w lodówce?
UsuńWidzę lubisz tą firmę :) Ja jeszcze nic nie miałam z Pat&Rub ale się przymierzam powoli do jakichś zakupów :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię, nie tlyko za skład, który jest super, ale też za rewelacyjne działanie kosmetyków:)
UsuńJa jakoś nie potrafię chyba się samoopalaczami posługiwać. Opalenizna wychodzi w ciapki :)
OdpowiedzUsuńA robisz peeling przed nałożeniem samoopalacza i dokładnie rozcierasz? Może czekaj chwilę z ubraniem się jak się posmarujesz.
UsuńJa uwielbiam samoopalacz Thalgo, zero smug :)
OdpowiedzUsuńOoo,nie miałam.
UsuńNie lubię samoopalaczy, ze względu na zapach i męczenie się z nimi.
OdpowiedzUsuńFakt,zapach nieciekawy,no i trzeba go dokładnie rozsmarowac,ale efekt jest tego wart:)
UsuńKto wie, może się skuszę ;).
OdpowiedzUsuńPolecam:)
Usuńnie używam, ale recenzja ciekawa :)
OdpowiedzUsuńJa tez nie używam ale może warto spróbować - zdrowiej niż wystawiać się na długie godziny na słońce.
UsuńDokładnie,a skóra ładnie wygląda:)
UsuńPodchodzę do wszelkich samoopalaczy i balsamów brązujących z dystansem właśnie ze względu na zapach... Żel samoopalający z Guerlain pięknie pachnie, ale cena powala. Które mleczko brązujące z Ziaji ma przyjemny zapach?
OdpowiedzUsuńZ guerlaina nie miałam,ale fakt,cena pewnie ciekawa. Ziaja Sopot mleczko brązujące relaksujące,dokładnie takiego używam. Zapach na pewno nie jest pozbawiony woni typowej dla samoopalaczy,ale moim zdaniem jest dość przyjemny i nie jest intensywny.
UsuńMoje blade serdelki, czytaj nóżki, potrzebowałyby z tuzina takich samoopalaczy!
OdpowiedzUsuńHehe,myślę,że 3-4 aplikacje balsamu i zdziwiłabyś się jaki fajny można efekt uzyskać:)
Usuńoj!!!! wszystko dla mnie idealne :-)
OdpowiedzUsuńdzięki za tą recenzję, bardzo pomocna
OdpowiedzUsuń