Ponieważ pod ostatnim postem w komentarzach kilka z Was prosiło o recenzję masełka do ust Korres, dziś właśnie ten oto malutki słoiczek pojawia się na blogu. No i dobrze, bo zdecydowanie należy mu się tutaj miejsce.
Jak już wspominałam na łamach bloga, wielbicielką mazideł wszelakich do ust jestem i namiętnie odkrywam nowości, które albo wpasowują się u mnie na stałe, albo definitywnie w połowie opakowania je odstawiam, ponieważ nie widzę na swoich ustach żadnych efektów. Korres zdecydowanie należy do pierwszej grupy, jest w mojej kosmetyczce po raz pierwszy (trafiony prezent) i pozostanie w niej na długo. O tych masełkach słyszałam już wiele dobrego, ale odstraszała mnie trochę forma ich aplikacji- nie znoszę aplikowania balsamów palcami (no chyba, że to Carmex, jedyny mój nr 1, ale kładę go na noc), a po drugie kolory tych masełek wydawały mi się bardzo intensywne, a od koloru przecież mam pomadki i błyszczyki. No więc kręciłam nosem, zastanawiałam się, w końcu temat kupna zostawiłam, a tu nagle prezent właśnie w postaci Korresa. No i świetnie się stało. Masełko ma bardzo bogatą, aksamitną i puszystą konsystencję, zawiera masło shea, które uelastycznia i zmiękcza skórę, wosk z ryżu, który odżywia i naprawia naskórek, witaminę E, olejek jojoba, a także olejek z wiśni, który nawilża i regeneruje skórę ust. W składzie jak to u marki Korres, nie znajdziemy oleju mineralnego, silikonów, glikolu propylenowego ani etanoloaminy. Po kilku dniach stosowania,nawet ta uciążliwa droga aplikacji przestała mi przeszkadzać (od czego mam w torebce żel antybakteryjny do rąk!). Masełko bardzo fajnie wchłania się w skórę ust, ale pozostawia wyczuwalną warstewkę ochronną, która o dziwo, bardzo długo utrzymuje się na ustach. Świetnie je odżywia, regeneruje i nawilża, do tego kolor, który w opakowaniu wydaje się być bardzo intensywny, pięknie i delikatnie podkreśla usta niczym tint (mój kolor Lip Butter od Korres to Pomegranate), dodatkowo pozostawia subtelny zapach granatu.
Masełko dostępne jest w perfumeriach Sephora, w 7 różnych kolorach, kosztuje ok. 50 zł, ale od razu zaznaczam, jakość idzie w parze z wydajnością, używam masełka kilka razy dziennie od dwóch tygodni i właściwie nie widać aby ubywało! Dostępne są również wersje tych masełek w sztyftach, ale słyszałam opinie, że skutecznością niestety odbiegają od wersji w słoiczku. Niestety, coś za coś.
Czy znacie te masełka? Macie z nimi jakieś doświadczenia?
Nie mialam nigdy,ale jakoś wolę pomadki w sztyfcie;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o aplikację, ja też, ale to masełko jest warte grzebania w nim palcem;)
UsuńOstatnio ta marka mnie dość zainteresowała, jak wykończę Carmexa, Tisane i Nivea Lip Butter to chyba się mu bliżej przyjrzę :)
OdpowiedzUsuńCarmex uwielbiam od lat, ale tylko wersja w słoiczku:)
UsuńNigdy nie słyszałam o tych masełkach. :)
OdpowiedzUsuńFajne są:)
Usuńwolę te z TBS mimo wszystko :)
OdpowiedzUsuńu mnie TBS to chyba jedyny plus to jego zapach czekolady a tak to właściwości pielęgnacyjnych nic a nic. Ostatnio patrzyłam na pomadkę L'occitane co kiedyś pokazywałaś na blogu i po składzie stwierdzam, że mogłaby to być owocna współpraca ;D
UsuńU mnie TBS niestety też nic z ustami nie robi:( A L'Occitane nadal mi bardzo służy:)
UsuńRzeczywiście bardzo wydajne, bo myślałam, że opakowanie dopiero co otworzone :) Zaintrygowało mnie to masełko :) Ja używam jakiś pomadek i wazeliny truskawkowej do ust Floslek :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie nie, regularnie, kilka razy dziennie smaruję nim usta od 2 tygodni:)
UsuńFajnie się zapowiada. Kończy mi się właśnie Nuxe i zastanawiam się, czym go zastąpić :)
OdpowiedzUsuńNuxe bardzo lubię:)
UsuńJa czaję się na ten lip butter, ale w sticku. Miałaś z nim kiedyś do czynienia?
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam w recenzji, niestety nie, ale słuchy mnie doszły, że jest to słabsza wersja:(
UsuńSzkoda, że sztyfty odbiegają jakością od słoiczków, taka wersja bardziej by mi odpowiadała. Trochę wysoką cenę ma ten produkt, ale może kiedyś się skuszę, bo bardzo podobają mi się kolory.
OdpowiedzUsuńTak jak mówisz, ja też wolałabym sztyft, ale jestem mega zadowolona z masełka, naprawdę:)
Usuńsztyft nie może mieć już takiej samej konsystencji jak masełko :)
UsuńSzkoda, że jest w słoiczku:((
OdpowiedzUsuńNo niestety, ale jak działa:)
Usuńznam je niestety tylko z widzenia:/
OdpowiedzUsuńPolecam:)
Usuńa ja własnei nie lubię paćkać palcem w słoiczkach...zdecydowanie wolę sztyfty ;)
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam, ja też, ale coś za coś:)
UsuńMam masełko w formie sztyftu. Jest zupełnie bezbarwne, skład ma świetny, ale pozostawia niemiły posmak... Męczę się z nim już od dłuższego czasu i chyba nie dam rady zużyć. Widzę że wersja w słoiczku jest ciekawsza!
OdpowiedzUsuńWłaśnie słyszałam, że niestety wersja w sztyfcie jest słabsza:(
UsuńŚwietny ma kolor jednak nie lubię smarowania się paluchem.. A w domu nie potrzebny mi kolor na ustach. Teraz głupia kupiłam masełko z Nivei i muszę myć ciągle ręce przez co się przesuszają..
OdpowiedzUsuńNo tak, alternatywą są żele do rąk antybakteryjne:)
UsuńWygląda apetycznie, ale odzwyczaiłam się od takiej aplikacji :)
OdpowiedzUsuńMożna się przestawic:)
UsuńJa również nie przepadam za smarowaniem palcem - to troszkę nie higieniczne no ale ;)
OdpowiedzUsuńKolor wydaję się świetny, szkoda że nie kosztuję połowe mniej to już bym biegła po niego:P
Można polowac na -20% w Sephorze:))
UsuńGdy już wykończę moje balsamy do ust to na pewno się na niego skuszę:)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę fajny:)
Usuńnie znam, ale czytałam dużo dobrego :)
OdpowiedzUsuńJa jestem wierna Bebe niebieskiej i nie zamieniłabym jej na nic innego :)
OdpowiedzUsuńOj, niebieskiej Bebe ostatnio używałam w liceum, ale nie wspominam jej zbyt dobrze;)
UsuńMuszę koniecznie spróbować bo nieustannie szukam ideału.
OdpowiedzUsuńTo koniecznie!
Usuńgdyby nie fakt posiadania pierdyliona mazidełek pewno bym się skusiła na Korreska :D
OdpowiedzUsuńE tam, pierdylion i jeden nie zaszkodzi:D
UsuńA to masełko mnie zdecydowanie kręci i na pewno pojawi się w mojej kosmetyczce :)
OdpowiedzUsuńTo daj znac jak kupisz:)
UsuńJa nie cierpię babrać palcami w balsamach do ust :-( Ze względu na higienę, ale też przez to, iż mam dłuugie pazury :-(
OdpowiedzUsuńMam krótkie paznokcie, więc problem z głowy:)
UsuńNie miałam, ostatnio dopiero zaczęłam zapoznawać się z marką Korres. Jestem oczarowana ich kosmetykami, więc pewnie i na to masełko prędzej czy później się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńO tak, też mnie ich kosmetyki bardzo przyciągają:)
UsuńSuper kolor tego masełka :)
OdpowiedzUsuńTo prawda:)
Usuńodstrasza mnie cena...
OdpowiedzUsuńZawsze są dni VIP w Sephorze:)
Usuńw sztyftach są owszem ale i w tubkach i są wtedy takie jak w słoiczkach ;)
OdpowiedzUsuńO widzisz! A nie widziałam tubek!
Usuńnie lubię słoiczkowych mazideł. Nawet masełka od Nivei u mnie przegrywają przez to, że trzeba je nakładać palcem.
OdpowiedzUsuńOj, masełko Nivea przegrywa u mnie tym, że jest po prostu masełkiem z Nivea:)
UsuńCena faktycznie wysoka :) Dobrze, że jest wydajne :)
OdpowiedzUsuńJest bardzo wydajne!
UsuńJa jakiś czas temu chciałam kupić Jaśminowe ale tester brzydko pachniał i się nie zdecydowałam. Widocznie był już stary.
OdpowiedzUsuńNa pewno :(
UsuńChętnie je sobie kupię w nagrodę bo byłam grzeczna. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKoniecznie:D
UsuńPóki co, mam spory zapas mazideł, który chcę zużyć :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZaciekawił mnie ten produkt i ta firma ;)
OdpowiedzUsuńFirma ma naprawdę kilka fajnych kosmetyków:)
UsuńNie miałam go, ale widzę że nie pobił Carmexa więc po co przepłacać ;D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie carmexa w wersji słoiczkowej nic nie pobije:)) ale wiadomo,tutaj jest jeszcze kolor,który jednak za dnia fajnie podkreśla usta:)
Usuńno wiesz, jest też Carmex w sztyfcie koloryzujący ;D Ale rozumiem Twój stosunek do Korresowego balsamu :)
UsuńWiem wiem,widziałam,ale powiem Ci,że po doświadczeniach z Carmexem w tubce i sztyftów już wiem,że tylko jego wersja słoiczkowa radzi sobie z moimi ustami:)
UsuńObecnie używam pomarańczowego balsamu od Pat&Rub. Uwielbiam go (zresztą jak wszystkie produkty tej firmy), świetnie działa i cudownie pachnie. Masełkiem Korres bardzo mnie zainteresowałaś, z pewnością przetestuję :)
OdpowiedzUsuńZ Pat&Rub mam kawowy peeling do ust, uwielbiam go :)
UsuńKawowy peeling również posiadam i uwielbiam ;)
UsuńHej! Prosze odpowiedz mi czy polecisz jakis krem na noc nawilzajacy do 50 zl? Widze ze znasz sie na kosmetykach to moze znasz jakis.
OdpowiedzUsuńMusiałabym wiedzieć,jaką masz cerę:)
UsuńZdecydowanie sucha. W kosmetykach clinique do pielegnacji cera nr 1 ;)
UsuńTo może Sylveco krem brzozowy, który jest silnie natłuszczający, Loreal Triple Action typowo na noc, lub Ziaja Ulga?
Usuńjak na masełko do ust, dla mnie stanowczo za drogie ;|
OdpowiedzUsuńMożna trafić na promocję w Sephorze:)
UsuńDla mnie niestety za drogie, miałam kiedyś maskę do twarzy Korres i była bardzo dobra :)
OdpowiedzUsuńKupiłam właśnie od nich maskę różaną:)
UsuńNigdy nie miałam tego masełka :)
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam zatem:)
Usuńchcę, chcę, chcę, wpisuję na listę:]
OdpowiedzUsuńDo 10go w Sephorze jest-20% :)
UsuńOsobiście nigdy nie miałam z tymże masełkiem styczności. Niemniej zaciekawiłaś mnie nim i może również wspiszę go na swoja listę zakupów ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
:)
Usuńfirma Korres jest mi właściwie zupełnie nieznana, a ponoć ma świetne kosmetyki.. masełka co prawda nie szukam, bo mam mój ukochany balsam Bobbi Brown, ale myślę że coś sobie od nich kupię z czystej babskiej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńMam peeling do twarzy,jest naprawdę super,teraz kupiłam maseczkę i jest rownież rewelacyjna:)
Usuńa tak ostatnio się nim przygladalam i w końcu nie wzięłam... Ale będę je mieć w pamięci :>
OdpowiedzUsuńKoniecznie:)
UsuńJa jestem wierna Tisane i Carmexowi :) widać, że tu podobnie jak z Carmexem - lepszy jest ten w słoiczku.
OdpowiedzUsuńMam dwa masełka Korres i kilka innych drobiazgów, które dobrze rokują. Najbardziej zachwycam się pudrem w kamieniu, który w ostatnim czasie wpadł mi w ręce i ma dobre rokowania :D
OdpowiedzUsuńPolubiłam się z cieniem tej marki i gdyby nie ogromne zasoby, to dokupiłabym także inne kolory. Rozsądek bierze górę :D