Pojutrze żegnamy się z październikiem, więc nadeszła pora, aby podsumować go i wyłonić kilka ulubionych w tym miesiącu kosmetyków. Nie miałam z tym większego problemu, jeśli chcecie się dowiedzieć, po jakie produkty sięgałam w październiku właśnie najczęściej, zapraszam na post!
PIELĘGNACJA
Phenome Smoothing Body Serum zdecydowanie zdetronizował wszystkie moje masła do ciała w tym miesiącu i był moim numerem jeden. Szybko wchłaniające się serum, które uelastycznia skórę, przeciwdziała oznakom cellulitu, ujędrnia i wygładza ciało. Pięknie pachnie ziołami i cytrusami, a jego konsystencja, mimo iż bardzo lekka, kremowo-żelowa, doskonale nawilża ciało, co w przypadku tego typu produktów ujędrniających, jest rzadkością. Skóra po kilku tygodniach stosowania faktycznie jest bardzo wygładzona i elastyczna, a zapach potrafi uzależnić. Ogromny plus za świetny skład, nic nowego w przypadku Phenome, ale za każdym razem stosując kosmetyk od nich, możemy się przekonać, jak cała kompozycja tych naturalnych składników aktywnych jest genialna.
Pat&Rub krem na dzień 30+ , którego głównym zadaniem jest zapobieganie oznakom starzenia. Nie miałam jeszcze okazji stosować kremu do twarzy tej firmy, więc postawiłam na tą kompleksową pielęgnację i póki co jestem bardzo zadowolona. Krem ma lekką formułę, ale bardzo dobrze jak na razie radzi sobie z nawilżeniem mojej suchej skóry, nie podrażnia jej i nie powoduje żadnych przykrych niespodzianek. Dodatkowo kompozycja składników aktywnych dobrana jest tak, aby krem nie tylko nawilżał skórę, ale także uelastyczniał ją, chronił przed wolnymi rodnikami i promieniowaniem UV, zwiększał odporność i elastyczność skóry. Mogę śmiało przyznać, że moja skóra dawno nie wyglądała tak dobrze jak teraz. Jedynym minusem może być zapach, specyficzny, choć ja go lubię, wiem, że niektórym może on przeszkadzać.
Bumble&Bumble Seaweed Shampoo and Conditioner to mój nowy zestaw do pielęgnacji włosów. Dawno nie używałam szamponów z SLS, od ponad dwóch lat korzystałam z naturalnej pielęgnacji włosów i służyło mi to, ale jak tylko ten duet wpadł mi w ręce, dałam włosom małą przerwę od natury. I moje włosy bardzo go polubiły. Szampon przeznaczony jest do normalnych włosów, do codziennego stosowania. Łagodny, wzbogacony o organiczne wyciągi z roślin morskich, nadaje włosom blask, odżywia i nawilża. W składzie znajdziemy również spirulinę oraz wyciąg z wodorostów i alg. Wszystko to sprawia, że włosy po umyciu są bardzo lekkie, delikatne i puszyste. Odżywka nie obciąża włosów i co bardzo mi pasuje- po zastosowaniu tej dwójki, włosy bajecznie się rozczesują. Pachnie naprawdę zielono:)
MAKIJAŻ
Chanel Vitalumiere Aqua to mój hit z zeszłorocznej jesieni. Sprawdza się i teraz, kiedy po lecie zamieniłam Les Beige Fluid z tej samej marki, właśnie na niego. Dla mnie to podkład idealny i póki co nie szukam innego. Lekki, doskonale stapia się z cerą i jest na niej niewidoczny, wygładza, rozświetla i delikatnie kryje. Nie przesusza mojej suchej skóry. Kolor, który posiadam to 03, genialnie współgra z moją karnacją. Lubię też jego zapach. Po prostu hit.
Chanel Illusions D'Ombre w kolorze Mirage gości na moich powiekach prawie codziennie. Przepiękny złoto brązowy, delikatnie połyskujący i subtelnie opalizujący. Uwielbiam cienie w kremie Chanel, a ten kolor jest po prostu idealny na jesień.
Maybelline Dream Lumi Touch Highlighting Concealer czyli korektor rozświetlający, który kupiłam po recenzjach Anety Starosty. I nie zawiodłam się, bardzo fajny kosmetyk za dobrą cenę. Posiadam kolor 01 Ivory, który uważam, będzie odpowiedni praktycznie do każdej karnacji. Kremowa konsystencja nie wchodzi w załamania skóry, jest delikatna i świetnie się blenduje, nie przesusza i faktycznie delikatnie rozświetla i ożywia twarz.
Essie Ballet Slippers gościł na moich paznokciach prawie cały październik. Piękny, mleczny odcień różu, który trwałością może zaskoczyć nie jedną osobę. Naturalny odcień zdrowych i zadbanych paznokci wygrał z kolorami jesieni, nie będzie mi łatwo się z nim rozstać na rzecz innego koloru także w listopadzie.
To wszyscy moi ulubieńcy z tego miesiąca. Jestem ciekawa, czy znacie któryś z kosmetyków oraz jacy byli Wasi ulubieńcy w październiku?
ładny kolor ma cień chanel :)
OdpowiedzUsuńNa oku wygląda naprawdę pięknie!
UsuńUwielbiam cienie chanel. Na razie mam dwa, ale zamierzam powiekszyc kolekcje:-)
OdpowiedzUsuńJa również:)
UsuńSame perełki tu widzę. Uwielbiam kosmetyki Chanel, pozostałe chętnie poznam. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSerum Phenome jest świetne, przyznaję! Na krem P&R mam ochotę. Jeśli u Ciebie się sprawdza, to jest prawdopodobieństwo, że i u mnie będzie ok :) Napomknę też, że miałam próbkę AOX, która zachęciła mnie do nabycia pełnego wymiaru w przyszłości. Podkład Chanel mnie zaciekawił, sięgnę po próbkę :)
OdpowiedzUsuńTak jak rozmawiałyśmy na Insta, tego z serii AOX nie miałam, ale kiedyś chętnie spróbuję:) Podkład jest moim zdaniem genialny!
UsuńPisząc powyższy komentarz próbowałam sobie przypomnieć pod którym zdjęciem na Insta rozprawiałyśmy o kremie AOX i niestety nie udało mi się ;) Skleroza nie boli...
UsuńCień w kremie Chanel muszę wreszcie kupić. Twój wygląda pięknie!
OdpowiedzUsuńWarto, są fajne jakościowo.
UsuńPodoba mi się cień. Z Phenome mam wodę micelarną, którą teoretycznie powinna mi służyć, ale niestety używam jedynie do demakijażu oczu. W sumie to powinnam pomyśleć nad ulubieńcami swoimi :) Bo znalazło by się kilka produktów :)
OdpowiedzUsuńA co z wodą jest nie tak, że tylko oczy?
UsuńNiestety żadnego z tych kosmetyków nie znam :<
OdpowiedzUsuńKażdy jest godny polecenia:)
UsuńŻadnego z Twoich ulubieńców nie znam, więc dobrze wiedzieć że są godni uwagi :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie:)
UsuńZainteresowałaś mnie tym kremem z P&R :-)
OdpowiedzUsuńPóki co sprawdza się wyśmienicie:)
UsuńMam z serii Smoothing balsam i też wpisał się na listę ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńO, dobrze wiedzieć! :)
UsuńMyślałam o Vitalumiere, ale chyba kupię ten do tłustej cery :)
OdpowiedzUsuńJeśli masz tłustą cerę to zdecydowanie lepiej najpierw sięgnąć po próbkę.
UsuńNie miałam żadnego produktu
OdpowiedzUsuńCień z Chanel jest piękny.
OdpowiedzUsuńIllusionki z Chanel kocham i wielbię. Ostatnio przytuliłam kilka kolorów i nadal mam chęć na kolejne drugie tyle.. albo jeszcze więcej :D
OdpowiedzUsuńW pełni Cię rozumiem!
UsuńNie używałam żadnego z wymienionych przez Ciebie kosmetyków. Mam jedynie balsam Phenome i peeling z tej serii antycellulitowej. Szukam fajnego szamponu, może skuszę się na B&B.
OdpowiedzUsuńSzampon jest bardzo fajny, polecam:)
UsuńMiałam okazję używać próbek kremu z Pat&Rub, którego działanie mnie oczarowało pomimo krótkiego czasu testowania :)
OdpowiedzUsuńNo tak, działanie jego można zauważyć w krótkim czasie.
UsuńSerum Phenome także mam obecnie w użytku i po kilku tygodniach regularnego używania jestem tak samo zadowolona :) Ballet Slippers także uwielbiam, to chyba mój ulubiony mleczny lakier, a konkurencję ma sporą!
OdpowiedzUsuńPoza tym, od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie ta seria Seaweed od Bb., dobrze więc wiedzieć, że jesteś z tego duetu zadowolona :)
Do cienkich włosów ta seria się fajnie sprawdza!
UsuńCudowni ulubieńcy :) Tego odcienia essiaka nie mam, ale chyba muszę się mu przyjrzeć uważniej :)
OdpowiedzUsuńWarto, bo jest piękny:)
UsuńPodzielam zdanie:)
OdpowiedzUsuńCień chyba wypróbuję, a lakier ma po prostu cudny kolor!
OdpowiedzUsuń