Dla osób, które znają i lubią produkt o którym dziś chcę Wam napisać, jest to produkt kultowy. Clarins Beauty Flash Balm, bo o nim mowa, na rynku kosmetycznym jest już od kilku lat. Ja również należę do grona fanek tego produktu, dlatego przy kolejnym już moim opakowaniu zdecydowałam się o nim napisać i trochę przybliżyć go osobom, które jeszcze go nie miały, a zastanawiają się nad nim. Balsam, jak nazwała go firma Clarins, to maseczka i baza pod makijaż w jednym. Nie jest to jednak baza, której możemy używać codziennie. Beauty Flash to produkt przeznaczony do cery zmęczonej, szarej, zestresowanej. Za zadanie ma nadać blasku skórze, odświeżyć ją, delikatnie napiąć i wygładzić. Produkt dostajemy zapakowany w tubkę, pojemność to 50 ml, koszt to ok. 150zł. Konsystencja produktu jest kremowa, ale nie jest tłusta. Kolor kremu jest brzoskwiniowy, po nałożeniu na twarz znika, nie zawiera żadnych drobinek. Zapach typowy dla Clarinsa, przyjemny, kwiatowo-ziołowy. Pierwsze o czym muszę wspomnieć to to, że produkt nadaje się do każdego typu skóry, nie podrażnia mojej suchej skóry, nie wysusza jej, nie wzmaga też nadmiernej produkcji sebum. Wiem, że przy skórach mieszanych i tłustych ten produkt również się sprawdza, ponieważ jak napisałam, jego formuła jest lekka i nie obciąża nadmiernie cery. Beauty Flash Balm stosować możemy na dwa sposoby. Od 2-3 razy w tygodniu jako maseczkę upiększającą, np. po ciężkim dniu, po podróży, po przebytej chorobie, kiedy skóra jest poszarzała, zmęczona, przesuszona. Nakładamy wtedy maseczkę grubszą warstwą na już oczyszczoną cerę i po 15 minutach zmywamy ciepłą wodą. Skóra po maseczce odzyskuje jędrność i elastyczność, jest odświeżona, rozjaśniona i nawilżona. Widać efekt praktycznie natychmiastowo, twarz jest wygładzona, maseczka świetnie radzi sobie również ze zniwelowaniem delikatnych opuchnięć. Drugi sposób aplikacji Beauty Flash Balm to nakładanie maseczki jako bazy pod makijaż w te dni, kiedy wiemy, że czeka nas długi dzień i zależy nam, aby skóra cały dzień wyglądała świeżo, a makijaż przetrwał długie godziny bez szwanku, lub przed wieczornym wyjściem, a po ciężkim dniu, kiedy chcemy wyglądać na wypoczęte. Nakładamy maseczkę cieniutką warstwą, ale co ważne, na nasz krem dzienny, chyba, że macie naprawdę tłustą cerę, to wtedy możemy ten krok dziennej pielęgnacji pominąć, niemniej jednak ja polecam wykonać naszą codzienną pielęgnację w komplecie. Maseczki nie wmasowujemy i nie wcieramy w twarz, nie czekamy też, aż całkowicie się wchłonie. Po nałożeniu natychmiast przystępujemy do makijażu. Z produktem nic złego się nie dzieje, nie zdarzyło mi się nigdy, aby maseczka zaczęła się rolować, aby podkład nie chciał się na niej dobrze rozprowadzić, wszystko idzie wręcz prosto i gładko. Po wykonaniu makijażu mamy pewność, że pozostanie on na twarzy bez szwanku wiele godzin, nawet wykonując makijaż rano, po powrocie do domu wieczorem wyglądałam, jakbym dopiero go zrobiła. Cera faktycznie jest rozjaśniona, opuchnięcia zredukowane, a trwałość makijażu zdecydowanie przedłużona.
Skład maseczki może trochę zniechęcić, pod koniec składu znajdziemy w niej sporo parabenów, ale są też naturalne wyciągi z oliwki i oczaru wirginijskiego, które poprawiają napięcie i koloryt skóry, wyciąg z alg, który rewitalizuje i pobudza odnowę komórkową, wyciąg z ryżu, który oczyszcza skórę, oraz bisabolol, który łagodzi i koi. Wszystko to sprawia, że nasza cera w te dni, kiedy tego naprawdę potrzebuje, jest odżywiona i zdecydowanie w lepszej kondycji. Mimo to, że nie sięgam po ten produkt codziennie, a raptem kilka razy w miesiącu, nie lubię, gdy nie mam go pod ręką, bo wiem, że gdy jest taka potrzeba, sprawdzi się i mogę na niego liczyć.
Czy znacie tą maseczkę? Jakie jest Wasze zdanie na temat Beauty Flash Balm, bo wiem, że kosmetyk ten wzbudza wiele kontrowersji i tak, jak wiele osób na całym świecie go uwielbia, tak druga grupa przeciwników uważa, że produkt zupełnie nie zasługuje na uwagę. Czekam na Wasze komentarze:)
Dodatkowo zapraszam Was serdecznie na moje konto na Twitterze, znajdziecie mnie pod @juicybeige, gdzie zdecydowałam się w końcu rozpocząć swoją przygodę, będzie mi bardzo miło, jeśli dołączycie do mojego konta, wklejajcie także proszę w komentarzach Wasze nazwy użytkowników na Twiterze, nie wszystkich jeszcze znalazłam:)
Nie miałam jeszcze przyjemności z kosmetykami tej marki :)
OdpowiedzUsuńProdukt jest interesujący:) Firma ma wielu zwolenników i też przeciwników ;) polecam również kremy - żele do pielęgnacji twarzy jak i produkty do pielęgnacji ciała -kremy ujędrniające i kolorówkę- wyszła właśnie piękna paleta cieni .
OdpowiedzUsuńbuziaki
xo xo xo xo xo
http://ourlovetolive.blogspot.com/
Znam tą maseczkę i uwielbiam mimo składu. Jak coś mi pomaga to kładę lagę na skład który i tak mi niewiele mówi i nie zawsze natura idzie w parze z jakością. :)
OdpowiedzUsuńjako posiadaczka cery mieszanej mówię, że ta maseczka sprawdza się znakomicie na takim typie jak ja. Jest boska, uwielbiam ją. Czasami nakładam ją jak krem no może trochę grubiej i zostawiam na całą noc a rano mmmm buzia gładka i miękka jak pupcia niemowlaczka. Równie dobrze sprawuje się pod makijaż :) Warto ją mieć w swojej kosmetyczce
OdpowiedzUsuńNie znam tego produktu, ale Twój opis sprawił, że przyjrzę mu się bliżej :)
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się do niej od wieków...:)
OdpowiedzUsuńmam i bardzo lubię :) u mnie dobrze się spisuje i rzeczywiście wspomaga w w dniach kiedy kiepsko wyglądam , pod makijaż idealna :)
OdpowiedzUsuńz chęcią bym ja wypróbowała ale ostatnio jakoś nie mogę znaleźć czasu na robienie maseczek :/
OdpowiedzUsuńmam chyba 2 jej miniaturki i szczerze, to nie wiedziałam jak sie za nie zabrać, a wgłębiać w internet mi się nie chciało ;) super, że o niej napisałaś! jutro wypróbuję jako bazę, a w weekend jako maseczkę :)
OdpowiedzUsuńJak już mówiłam, bardzo ją lubię, chociaż nigdy dotąd nie stosowałam jako bazy (note to self: spróbować), natomiast czasem zostawiam ją sobie na buzi na noc - rano efekt jest zniewalający :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ta maseczka jest dosoknala! Na noc mieszam ja sobie z krem lub olejkiem do twarzy tej samej firmy i zostawiam. Gdy mam duze wyjscie uzywam jej jako bazy. Ukrywa moje zmeczenie idealnie. Polecam:)
OdpowiedzUsuńNie miałam i szczerze mówiąc po raz pierwszy ją widzę ;)
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się do niej od baaaaaaaaaardzo dawna :) Może w końcu się skusze ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt trzeba przyznać :)
OdpowiedzUsuńNie znałam, ale skutecznie mnie zainteresowałaś :)
OdpowiedzUsuńświetny mix;))
OdpowiedzUsuń