17 lipca 2012

Summer Loves Tan


Lato w tym roku nas nie rozpieszcza, pogoda pozostawia wiele do życzenia. Niektóre dni swoją aurą przypominają raczej jesień.  Te sporadyczne, słoneczne nie zostały niestety przeze mnie dobrze wykorzystane… Dobrze, czyli leżąc na plaży, opalając się i nabierając koloru chyba najbardziej w lecie pożądanego -brązu :-)
Na szczęście są „eksperci” kosmetyczni, z którymi odsłonienie nóg w szortach, sukienkach, nie będzie już stanowiło dla nas problemu a myślenie o białym, zmęczonym, szarym ciele po zimie nie spędzi nam snu z powiek ;-)

Mam kilka faworytów jeśli chodzi o letnie bronzery do ciała.. Sprawdzam nowości, testuję klasyki rynkowe, te tańsze i te droższe, zawsze jednak wracam do sprawdzonych faworytów, dzisiaj o nich. 

Nim pokażemy się na plaży w nowym bikini (bądź starym,nie znaczy to, że mamy kogoś straszyć ;-) warto dodać sobie choć trochę zdrowego koloru. Posłuży nam do tego samoopalacz, jeśli chcemy uzyskać efekt od razu, bądź, bezpieczniejsza wersja, mleczko stopniowo opalizujące. Pamiętajmy, aby przygotować ciało do aplikacji jednego i drugiego produktu, przed posmarowaniem się, warto zrobić peeling całego ciała.




Do moich ulubionych samoopalaczy należy bezkonkurencyjnie Xen-Tan. Ciemny kolor mleczka, pozwala dokładnie i precyzyjnie nałożyć samoopalacz na każdą partię ciała, przy aplikacji pięknie pachnie migdałami a kolor opalenizny jest naturalny, oliwkowy. Trzyma się do tygodnia, nie zostawia smug, plam, ładnie schodzi. 
Moim odkryciem jest czekoladowe, brązujące(!) masło do ciała Organique. W przeciwieństwie do innych czekoladowych balsamów, ten naprawdę pachnie prawdziwą czekoladą, silnie nawilża, regeneruje i pojędrnia ciało, a przy regularnym używaniu, po kilku dniach, nadaje delikatny, czekoladowy odcień na skórze. 
Olejek rozświetlający Sephory nakładamy na już opalone ciało, bądź rozświetlamy i opalizujemy nim te bledsze strefy. Pięknie pachnie, należy do tzw olejków suchych, wiec nie zostawia tłustej warstwy na skórze.
Od kilku sezonów moim ulubieńcem, którego jak dotąd nic nie zrzuciło z piedestału, jest balsam brązujący Sopot Ziaja




Mleczko po kilku użyciach,nadaje skórze naturalny odcień opalenizny,nie zostawia smug, ładnie pachnie i nawilża.

Gdy dotrwamy juz do wymarzonych wakacji, na których mam nadzieję, pogoda będzie nam sprzyjać wylegiwaniu się w słońcu, pamiętajmy o bezpiecznym opalaniu, dobierajmy filtry do fototypu naszej cery, aby opalenizna była ozdobą, a nie przykrą pamiątką w postaci przebarwień i oparzeń.




 
  1. fajny sweterek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobre zdjęcia:) Opalacz, jednak samoopalacz jakoś mnie nie kręci:) Ale kusisz:) Zapraszam do nas racjapielegnacja.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim faworytem jest zdecydowanie Sopot Ziaja ze względu na swoją cenę i skuteczność :)

    OdpowiedzUsuń
  4. supr blog ! spedziłam godzine aby oblecic kazdego posta ! zdjecia rewelacja ! ciesze sie ze ejstes ze szczecina i bedziemy miały moze kiedys spotkac sie na jakims spotkaniu blogerek :) buziaki

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...