25 lipca 2018

Świeże kosmetyki i Lush Botanicals




























Kosmetyki prosto z lodówki. Tak świeże, jak świeże może być jedzenie, które w niej przechowujemy. Bo właśnie tak odżywcze dla skóry mają być, mamy czerpać z nich to co najlepsze, a skóra dzięki nim ma odzyskać blask, nawilżenie i przede wszystkim ma oddychać. Dlaczego świeże? Bo są tworzone w tak zaprojektowanym procesie technologicznym, aby nie następowała utrata wartości odżywczych i energii roślinnej.

Nowa, rodzima nasza marka Lush Botanicals, zadbała właśnie o to, aby w produkcji nie podgrzewać do wysokich temperatur olejów, ekstraktów roślinnych czy hydrolatów, a jedynie minimalnie i krótko. To wszystko sprawia zachowanie cennego roślinnego dobra, które ma zrobić wiele dla skóry.

Przez prawie dwa miesiące miałam okazję testować trzy produkty marki Lush Botanicals, krem na noc Starlight, serum pod oczy Stardust oraz sok odświeżający, tonik, Juice in Motion.

Zacznę od toniku Juice in Motion, bo z tej trójki to mój ulubieniec. Wieczorem po demakijażu wspaniale koił skórę, rano, po umyciu twarzy pianką świetnie ją orzeźwiał i chłodził. Tonik bazuje na soku z aloesu, którego właściwości znane są od wieków. Cudownie koi, nawilża skórę, leczy ją. Do tego oleje, takie jak olej z pestek moreli, pestek arbuza i pestek winogron, oraz ekstrakty z pestek guarany, z owocu pomarańczy i pestek grejfruta, ze słodkiego migdała, z owocu winogrona i mleczka pszczelego. Sami przyznajcie, że kompozycja brzmi jak genialny i zdrowy koktaj, który można by wypić! A pije go nasza skóra, bo po przetarciu nim twarzy jest ona nawilżona, ukojona, gładka i odświeżona. Można się od niego uzależnić, zauważyłam, że w dni, gdy nie noszę makijażu sięgam po niego tak często, jak to możliwe, zwłaszcza w upały. Jeżeli szukacie dobrego, łagodnego toniku przeznaczonego do każdego typu cery, koniecznie go wypróbujcie, rewelacja!

Krem odżywczy na noc Starlight spisał się u mnie równie dobrze. Gęsty, treściwy, zdecydowanie dla skóry normalnej bądź suchej, bardzo silnie nawilża, odżywia i regeneruje. W składzie również same wspaniałości, bogactwo olejów, ekstraktów roślinnych i owocowych, witamin a także kwas hialuronowy, który robi tu świetną robotę. To idealny krem na noc, bogaty, otula zmęczoną cerę po całym dniu, koi ją i świetnie nawilża. Do tego zapach, cudowny, owocowy z nutą drzewa sandałowego, genialnie relaksuje. Dla mojej bardzo suchej skóry ten krem to świetna dawka, która dotleniła ją i zregenerowała. Krem nie zapchał mojej cery, nie spowodował podrażnień, nie uczulił. Za to wygładził ją do granic możliwości, a rano po umyciu nie była ściągnięta. Bardzo przyjemny kosmetyk dla osób ze skórą wymagającą, lubiących bogatsze konsystencje.

Ostatni kosmetyk tej firmy, który miałam przyjemność testować to serum pod oczy Stardust i dla mnie z tej całej trójki to chyba najsłabsze ogniwo. Sam kosmetyk, tak jak jego poprzednicy skład ma obłędny, nie ma się do czego przyczepić. Między innymi oleje z opuncji, pestek granatu, pestek kiwi, ektrakty z zielonej kawy i guarany, wielocząsteczkowy kwas hialuronowy. Wszystko byłoby super, gdyby nie konsystencja oraz dozowanie tego kosmetyku. Mimo, iż kosmetyk nazwany jest przez producenta serum, to jest to po prostu konsystencja bogatego kremu, dla mnie, mimo bardzo suchej skóry, chyba zbyt bogatej pod oczy. Choć winię za to trochę wydajność produktu przy samej aplikacji, ciężko jest wydozować minimalną ilość kosmetyku, porcja, którą serwuje nam aplikator, w moim odczuciu była za duża, połowa serum zostawała na dłoni, resztę wklepywałam w skórę pod oczami. Czasami zdarzało mi się odczuć, iż skóra była jakby obciążona. Sam kosmetyk zostawia delikatną warstwę ochronną na skórze, nie podrażnia skóry, nie uczulił mnie, choć oczy mam bardzo wrażliwe. Pięknie pachnie, jak wszystkie kosmetyki tej firmy, choć dodatek różowego lotosu sprawia, że zapach jest naprawdę wyjątkowy. Dla mnie, dzięki tak bogatej formuły, krem nadawał się raczej na noc, w ciągu dnia po prostu miałam wrażenie, iż był za ciężki.

Wszystkie kosmetyki Lush Botanicals pakowane są w specjalne, ciemne szkło Miron Violet Glass, które chroni kosmetyki przed światłem i pomaga zachować je świeższe na dłużej. Ważne są przez dwa i pół miesiąca od daty produkcji i oczywiście przechowujemy je tylko w lodówce. Jedno jest pewne, te kosmetyki są genialne latem, gdy skóra prócz bogatych składników odżywczych, jest przyjemnie schłodzona a aplikacji ich to sama ulga:)

Kosmetyki możecie kupić w sklepie online marki TU, w tej chwili na krem na noc Starlight jest promocja.

A jak Wy zapatrujecie się na świeże kosmetyki?:)




Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...