Przy okazji dzisiejszej popołudniowej kawy zerknęłam do swojego Moleskine, gdzie zapisane mam plany na kolejne posty i zorientowałam się, że już jakiś czas temu miał ukazać się kolejny, trzeci już post z serii kosmetyków, do któych wracam regularnie i które goszczą u mnie prawie zawsze. Więc dziś zapraszam Was na taki wpis, oto kolejne kosmetyki, który absolutnie uwielbiam i które jak się kończą, są na bieżąco uzupełnianie:)
The Body Shop cieszy się różnymi opiniami, sama mam wybrane produkty w ich salonach, które lubię i takie, których unikam. Ale masła do ciała od nich uwielbiam i regularnie je kupuję, a masło shea jest jednym z moich ulubionych. Treściwe, dobrze się rozprowadza, szybko wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na ciele, co zwłaszcza latem jest ważne, bo skóra po jego aplikacji nie klei się i nie lepi. Nawilżenie jest na najwyższym poziomie, utrzymuje się na skórze dosłownie cały dzień, sprawia, że skóra jest elastyczna i bardzo gładka. Do tego zapach, który osobiście bardzo lubię. Pudełko masła shea zawsze jest u mnie w łazience.
Nuxe i olejek rozświetlający Huile Prodigieuse OR to mój ulubieniec od lat w swojej kategorii. Sięgam po niego najczęściej latem, ale i zimą potrafi ocieplić skórę i nadać jej delikatnej, złotej poświaty. Faktycznie jest to olejek suchy, po rozprowadzeniu na skórze nie jest wyczuwalny, nie jest w żaden sposób tłusty. Nie brudzi ubrań, a jego zapach potrafi uzależnić. Żaden inny olejek rozświetlający jeszcze go nie przebił.
Phenome ze swoją pastą peelingującą do twarzy zagościło na dobre w mojej pielęgnacji, to mój kolejny słoik tego świetnego scrubu i przyznam, że nie mam ochoty go wymieniać na żaden inny. Drobinki delikatnie, ale skutecznie złuszczają martwy naskórek, oczyszczają twarz, wygładzają, a pasta dobroci z naturalnych ekstraktów sprawia, że twarz jest idealnie nawilżona i odświeżona.
Dior jest mistrzem produktów do ust, moim zdaniem żadna firma nie robi tak dobrych pomadek, a ja należę do grona fanek produktu Lip Maximizer, chociaż przyznaję, że dla mnie jest to produkt sezonowy, typowo letni. A to za sprawą mentolu, któy chłodzi usta, daje uczucie świeżości i delikatnego mrowienia ust, co powinno sprawić, aby były one pełniejsze. Pełniejsze może i są, ale przez mega lśniącą taflę, która powstaje na ustach za jego sprawą, kolejne lato z tym produktem, który pasuje do absolutnie każdego makijażu.
YSL i zapach Parisienne znajduje się w top 5 moich ukochanych zapachów. Bardzo dziewczęcy, ale zarazem zmysłowy, delikatnie pudrowy, idealnie sprawdzi się na co dzień oraz na wieczorne wyjście. Absolutnie uwielbiam nim pachnieć, gdy moja butelka sięga dna, wiem, że nie mogę zbyt długo czekać z zakupem kolejnej.
Znacie wymienione przeze mnie produkty? Jak zawsze jestem ciekawa, jakie są Wasze pewniaki kosmetyczne, które regularnie kupujecie?
Masełka TBS ja również bardzo lubię, choć nie wszystkie działają na moją skórę tak samo. Moimi ukochanymi są różowy grapefruit, orzech brazylijski i kokos. Miałam sposobność spróbować także tego masła shea i na pewno skuszę się na moje osobiste pudełeczko :)
OdpowiedzUsuńNuxe także wielbię, cudowny olejek, któremu jestem wierna od lat (nie wiem już od ilu). Wspaniały zapach i piękny efekt na skórze - to lubię!
Pasta Phenome to mój ulubiony peeling mechaniczny, bez dwóch zdań. Po zużyciu poprzedniego słoiczka skusiłam się na coś innego, ale na pewno wrócę do Phenome i coś mi mówi, że już przy nim zostanę, bo to mój ideał :)
W zasadzie mogłabym napisać, że Twoi absolutni ulubieńcy, to moi absolutni ulubieńcy, bo Lip Maximizer również kupuję i używam z wielką ochotą, zwłaszcza w tym letnim okresie. Doceniam go za dyskretny efekt upiększenia, a to chłodzące mrowienie zdaje egzamin latem :) Diorowe pomadki już tak na mnie nie działają (z tej półki cenowej zdecydowanie wolę Chanel), ale błyszczyki robią cudowne :)
Uwielbiam masełka TBS, to również miałam i również zaliczyłabym je do faworytów wśród ich zapachów :)
OdpowiedzUsuńPrzyjrzę się Lip Maximizerowi, jak będę w Douglasie. Zachwyca mnie Dior Addict Fluid Stick, to i może tutaj znajdę kolejnego ulubieńca. Mam nadzieję, że w końcu jakoś przekonam się do błyszczyków.
OdpowiedzUsuńPokochałam błyszczyki Diora, chociaż wielką fanką blyszczyków nie jestem.I masełka TBS też bardzo lubię.Nigdy nie miałam tego olejku z nuxe, mam już zapas tego typu produktów, choć już od dawna mam ochotę na niego.Zapach zupełnie nie mój, Phenome niestety u mnie dopiero raczkuje :)
OdpowiedzUsuńOlejek Nuxe od dawna jest na mojej wish liscie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te produkty. Nie znam tylko perfum, chyba pora to nadrobić, bo wydaje mi się, że mamy podobny gust, jeśli chodzi o zapachu. Od dłuższego czasu bowiem jestem wielką fanką wszelkich wariantów Chloe. Pozdrawiam, Ola
OdpowiedzUsuńMasełka TBS u mnie od jakiegoś czasu w użyciu, ale wiem już, że nie do każdego będę wracać. W pełni zgadzam się też z opisem Maximizera, mój ulubiony!
OdpowiedzUsuńMam miniaturkę tego olejku Nuxe, muszę go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńA na pastę z Phenome się czaję :)
świetny post <3
OdpowiedzUsuńmiałam kilka maseł tbs, ale nie kupiły mnie...
OdpowiedzUsuńTBS gości w mojej łazience od niedawna, ale krem do rąk Hemp to mój pewniak na noc. Z maseł znam póki co wersję orzech brazylijski, bardzo miło je wspominam. Lubię także rumiankowe masło do demakijażu.
OdpowiedzUsuńOlejek rozświetlający Nuxe mam i również bardzo go sobie cenię, choć stosuję zamiennie z jego odpowiednikiem od P&R.
Na pastę peelingująca mam ochotę, choć aktualnie staram się nie używać peelingów mechanicznych, więc króluje u mnie peeling enzymatyczny z rodziny Phenome. Jeśli już mowa o Phenome, to wspomnę, że Luscious sprawuje się u mnie genialnie :)
Produktów do ust Diora nie znam, choć nie ukrywam, że Lip Maximizer zaciekawił mnie jakiś czas temu. Skuszę się na pewno :)
YSL Parisienne testowałam kiedyś w perfumerii i wspominam go bardzo miło. Póki co mam niezły zbiór perfum, ale w przyszłości sięgnę po Paryżankę na bank ;)
TBS masełka bardzo lubię, obecnie mam wersję moringa, ale myślę o zakupie malinowego, pachnie obłędnie. Co do shea, jeszcze nie używałam.
OdpowiedzUsuńOlejku Nuxe mam miniaturkę i póki co się oswajamy :)
Pastę Phenome zdenkowałam, świetny produkt.
Co do moich pewniaków, chyba będę musiała zrobić kiedyś posta w tym stylu bo długo by opowiadać.
Ściskam moją ulubioną JB :*
uwielbiam olejek nuxe, ale wolę ten czysty, bez drobinek :)
OdpowiedzUsuńZnam praktycznie każdy kosmetyk z wyżej przedstawionych, oprócz tej pasty z Phenome. Nigdy nie miałam do czynienia z tą marką.
OdpowiedzUsuńW planach mam zakup pasty Phenome oraz konkretnie tej wersji masła z TBS. Również je uwielbiam, zwłaszcza te na bazie masła shea.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Lip Maximizer! A ten mentolek jest super na letnie upały :)
OdpowiedzUsuńZ masłem TBS miałam przyjemność niedawno, została mi jeszcze odrobina na dnie pudełeczka i faktycznie jest bardzo fajne! Nie wykluczam przedłużenia tej znajomości :)
Oj tam, oj tam, Chanel też robi dobre szminki, o ile nie lepsze a niektóre MACowe też są niczego sobie ;)
OdpowiedzUsuńJa też z TBS zazwyczaj wracam do maseł.
Masła TBS wielbię miłością wielką. Jak na razie nie spotkałam lepszych, wersja z masłem shea jest niezastąpiona zimą:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam masła TBS. Mam dwie ulubione wersje zapachowe: kakao i wanilia.
OdpowiedzUsuńAktualnie przerzuciłam się na delikatniejsze wersje (P&R), ale wiem, że do TBS wrócę jesienią.
Ten błyszczyk Diora bardzo mnie kusi. Bardzo!
Z olejkiem Nuxe się natomiast nie polubiłam. Nie moja bajka.
Mnie w olejku Nuxe najbardziej odpowiada zapach, jest odurzający. Masła TBS lubię bardzo, testowałam różne wersje i właściwie z każdej z nich byłam zadowolona, ostatnio zużyłam Orzech brazylijski i zdecydowanie muszę do niego wrócić :)
OdpowiedzUsuńBardzo wakacyjny zestaw – masło shea i olejek Nuxe to dla mnie kwintesencja lata :)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł na wpis, tak myślę i myślę i chyba ja jeszcze nie mam produktów, które by mogły stać się bohaterami takiej notki. Muszę za to w końcu wypróbować olejek Nuxe, bo marzę o nim od lat :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam olejek Nuxe i Diora :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny zestaw kosmetyków. Robi wrażenie. Ja też bardzo lubię te masła. Są super.
OdpowiedzUsuń