17 października 2019

Ulubieńcy kosmetyczni września i października































Wakacje za nami, to był super czas, ale jesień zawitała na dobre, więc wyjazdy, plażowanie i relaks niestety odeszły już w niepamięć. Wracam do Was z nowym wpisem, z ulubionymi kosmetykami ostatnich dwóch miesięcy, wśród których jest perełka, o której koniecznie muszę Wam wspomnieć.

Rahua Voluminous Shampoo to całkowita nowość w mojej pielęgnacji włosów. Po tym jak skończył się mój szampon z REF (który jest genialny i bardzo go Wam polecam, pisałam o nim w poprzednim wpisie, na pewno do niego wrócę), zdecydowałam się w końcu postawić na ten firmy Amazon Beauty. Zajęło mi kilka lat, aby go wypróbować, był na mojej liście naprawdę długo, ale za każdym razem, gdy już miałam go kupić, pojawiała się jakaś nowość i odkładałam zakup na inny czas. Ale jest, w końcu go mam i mogę Wam napisać, że jest to naprawdę bardzo dobry, naturalny szampon do włosów cienkich i delikatnych. W składzie bogactwo składników organicznych, między innymi lawenda, eukaliptus, trawa cytrynowa czy zielona herbata. Wszystkie te składniki przekładają się nie tylko na pielęgnację, ale też wspaniały zapach, który śmiało mogę nazwać aromaterapeutycznym, cudownie relaksuje i odpręża. Sam szampon ma postać bardzo gęstego żelu, który jest faktycznie bardzo wydajny, odrobina wystarczy, aby dobrze się spienił i oczyścił włosy. A włosy faktycznie są po nim dokładnie oczyszczone, puszyste i lekkie, dość dobrze się rozczesują, a okres pomiędzy myciem włosów jest trochę wydłużony, ponieważ włosy pozostają dłużej świeże. Cena tego szamponu nie jest niska, ale działanie, właściwości i sam zapach rekompensują ją i sprawiają, że przez chwile możemy się poczuć w zaciszu własnej łazienki jak w SPA.

Origins Drink Up 10 Minute Hydrating Mask to kolejna nowość dla mnie i kolejny bardzo fajny strzał do mojej suchej cery. Maseczka,  która w nazwie ma tylko 10 minut, ale ja stosuję ją na noc. Woda ze szwajcarskiego lodowca, olej rycynowy oraz z pestek moreli, skwalan, mocznik i kwas hialuronowy, to kluczowe składniki tej maski. Cały ten koktajl (to chyba dobra nazwa, maska pachnie jak najpyszniejszy owocowy shake) sprawia, że skóra jest delikatnie wypełniona, nawilżona, gładka i zregenerowana. Nakładam ją grubszą warstwą, po ok. 10 minutach ściągam jej nadmiar chusteczką i pozostawiam na skórze na noc. Bardzo przyjemna maseczka dla cer suchych.

Purite Ujędrniające masło do ciała/ After Sun to nie jest nowość w mojej pielęgnacji, nawet nie pamiętam, który to już mój słoiczek tego cudownego specyfiku, ale nie wspominałam o nim jeszcze na blogu w szerszej recenzji. Cudownie odżywcze, nawilżające i regenerujące masło do ciała naszej polskiej firmy Purite, która tworzy tylko naturalne i organiczne kosmetyki. Praktycznie każdy kosmetyk tej firmy, który do tej pory testowałam, spisywał się u mnie znakomicie, ale to masło to mój numer jeden tej firmy. Prosty skład, który bezpieczny jest nawet dla dzieci, w nim masło kakaowe, karite, olej kokosowy, ze słodkich migdałów, arganowy, wosk sojowy, olejowy wyciąg z aloesu, oraz witamina E. Tak, tylko tyle i aż tyle. Masło rozgrzane w dłoniach zmienia się w olejek, wspaniale sunie po ciele i ładnie się wchłania, pozostawiając warstwę ochronną na ciele. Mimo tego, iż nie zawiera żadnych olejków eterycznych czy substancji zapachowych, pięknie pachnie czekoladą, wszystko za sprawą masła kakaowego. Smaruję nim siebie i córkę, u nas obu sprawdza się fantastycznie, przynosi ulgę suchej skórze, wygładza ją i regeneruje. Taki Must Have do wypróbowania dla każdego.

Clinique High Impact Mascara pojawiła się już w przeciągu tych kilku lat na blogu, ale ostatnio wróciłam do niej i naprawdę muszę to napisać, to jest najlepsza mascara na rynku dla moich rzęs. Klasyczna szczoteczka z gęstym włosiem wspaniale rozczesuje rzęsy, rozdzielając je dokładnie tworząc mega objętość, a dwie warstwy cudownie rzęsy wydłużają. Przy tym jest trwała, dobrze się zmywa i nie podrażnia moich wrażliwych oczu. Jeżeli jeszcze jej nie znacie, a szukacie naprawdę fajnej, klasycznej mascary, która nie poskleja Wam rzęs i nie da przerysowanego, teatralnego efektu, to koniecznie zapoznajcie się właśnie z High Impact.

Pat&Rub BB Krem to właśnie ta perełka, o której wspomniałam na początku tego wpisu. Po kilku latach Pat&Rub wraca w nowej odsłonie i muszę powiedzieć, że bardzo do mnie przemawia, w tej chwili w łazience mam kilka kosmetyków od nich, każdy sprawdza się rewelacyjnie i na pewno będę próbowała kolejnych, do wielu wrócę. Ale ten krem BB to jest po prostu sztos! To jest hit, to jest cudo i to jest Must Have! Występuje w trzech kolorach, ja mam kolor pośredni, czyli numer 2 średni beż. Nie jest najjaśniejszy, więc jeśli macie jasną karnację, polecam sięgnąć po numer 1. Sam krem BB polecała mi moja kuzynka, która ma cerę mieszaną i która jest zachwycona nim tak, jak ja teraz. Wzięłam więc od niej na początek próbkę i przepadłam. Na mojej suchej cerze spisuje się równie rewelacyjnie, jak na jej mieszanej, świadczy to o tym, że powinien być dobry dla każdego typu cery. Mimo, iż skład jest bogaty, w pełni naturalny i obfituje w regenerujące składniki, przy mojej bardzo suchej skórze nakładam pod niego krem (tej samej marki, wspominałam o nim w poprzednim wpisie). Ten BB na cerze wygląda jak najlepszy podkład, ale nie obciąża przy tym cery, nie przesusza jej, za to trwa na buzi cały dzień! Kryje niedoskonałości w dość dobrym stopniu, wspaniale ujednolica cerę, sprawia, że jest świeża i promienna. Ogromnym atutem jest SPF 20 w składzie! Jeżeli nie jesteście fankami podkładów, a szukacie dobrej i naturalnej alternatywy na co dzień, bardzo Wam go polecam, myślę, że nikt się nie zawiedzie!

Jeżeli macie pytania o którykolwiek z kosmetyków, o których wspomniałam dziś, piszcie w komentarzach lub wiadomościach, postaram się na wszystkie odpowiedzieć. A może już znacie któryś z dzisiejszych produktów i też chcecie podzielić się opinią na ich temat?
  1. Ta maseczka Origins bardzo mnie ciekawi! Czekam na jakąś zniżkę w sephora i lece kupić!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pat&Rub dziękuje za polecenie tego kremu BB! Tak jak napisałaś - perełka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie ten BB krem od PAT RUB to istny koszmar! Moja cera go baardzo nie lubi... okropnie sie pod nim dusi... Jesli chodzi o mnie to jest BB krem TRAGEDIA.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...