23 stycznia 2016

Prawdziwa bomba witaminowa do twarzy, czyli serum Radical Results Youth Suki
































Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać nowy u nas sklep internetowy z naturalnymi kosmetykami. Pomyślicie teraz pewnie, phi, nowy sklep z kosmetykami online, kolejny już na rynku, też coś. Ale wiedzcie, że jest to sklep inny niż wszystkie dostępne na naszym rynku. Dlaczego? A dlatego, że dostępne są w nim marki kosmetyków, które dotąd praktycznie dostępne na polskim rynku nie były. Do tego cechują się genialnymi składami, świetną filozofią i są mega przyjazne dla środowiska. Marki te znane są praktycznie na całym świecie, mają rzesze fanów nie tylko wśród nas, zwykłych obywateli, ale także w świecie gwiazd muzyki, filmu, czy polityki. Nic dziwnego, w końcu większość z nas świadomiej wybiera to, co wrzuca do koszyka, a już na pewno to, co nakłada na twarz i ciało. Mówię tu o sklepie Organicall, więc jeżeli jeszcze nie mieliście okazji go poznać, serdecznie Was namawiam, abyście tam zajrzeli, ale wcześniej przeczytajcie moją opinię na temat jednego z dostępnych tam kosmetyków, bo uwierzcie, warto!

Mowa o serum odmładzającym firmy Suki. Suki to amerykańska marka założona przez Suki Kramer. Cechuje ją to, że wszystkie produkty są naturalne, bezpieczne, składniki użyte w kosmetykach marki pozyskiwane są ze źródeł Fair Trade, są kompletnie bezpieczne nawet dla kobiet w ciąży, karmiących, dla wszystkich tych, którzy mają bardzo wrażliwą skórę, a nawet dla niemowląt i dzieci. Żaden kosmetyk marki nie jest testowany na zwierzętach, większość kosmetyków jest przyjazna dla wegan. Tu nawet opakowania produkowane są z roślin! Jak widać filozofia marki to natura pełną parą! Do grona fanek marki należą między innymi Julia Roberts, Salma Hayek czy Tom Hanks, a fanką serum o którym dziś piszę, jest także Jennifer Lawrence! Myślę, że takie rekomendacje by Wam wystarczyły, aby wypróbować pielęgnację Suki, ale pozwolę sobie jeszcze dodać swój skromny głos w tej loży prasowej:)

W malutkiej butelce, której prostota natychmiast przyciągneła mój wzrok i zyskała sympatię, znajdziemy 15 ml lekkiego żelu, o lekko żółtawym zabarwieniu. Pojemność tego kosmetyku jest niewielka, to fakt, ale uwierzcie, na twarz i szyję wystarczą trzy kropelki tego cuda, aby pokryć skórę całkowicie i przygotować pod kolejną pielęgnację. Serum jest bardzo wydajne. Pipetka, która aplikuje idealną dozę specyfiku, jest genialnie zaprojektowana, nie zacina się, działa bez zarzutu, a w aplikatorze nigdy nie zostaje zbędna ilość kosmetyku, który później miałby się zmarnować, tego szczerze w pipetach nie lubię, tu akurat tego problemu nie doświadczymy. Zapach jest ziołowy, dość mocno wyczuwalny przy aplikacji, szybko za to ulatnia się na skórze. Ja ten zapach bardzo lubię, dla mnie jest taki prawdziwy, zielony, a faktem jest, że zapach pochodzi w stu procentach z olejków tłoczonych na zimno, użytych w serum, nie ma tu żadnych sztucznych aromatów. Serum nazywane jest bombą witaminową dla skóry, za zadanie ma odmłodzić skórę, dodać jej blasku, wygładzić drobne linie i drobne zmarszczki, silnie ją nawilżyć i zregenerować. Przeznaczone jest do każdego typu skóry. Walczy z przedwczesnym starzeniem się skóry, dodaje jej energii i przywraca zdrowy koloryt cery, dosłownie ją naprawia. 
W składzie serum znajdziemy wyciąg z róży stulistnej, ekstrakt z nasion Vigna Aconitifolia, alkohol z organicznego cukru trzcinowego z olejkiem z lawendy, ekstrakty z kwiatu nagietka i rumianku, oraz witaminy A, C, a także koenzym Q10 i retinol. Wszystkie te składniki mają za zadanie zwiększyć produkcję kolagenu i elastyny w skórze, nawilżyć ją, stymulować odnowę, poprawić koloryt skóry, zwalczać utlenianie wolnych rodników, ujędrniać i napinać skórę. Stosuję serum od dwóch miesięcy i tak jak wspominałam Wam już na blogu, myślę, że to serum mogę już zaliczyć do odkrycia roku! Efekty widzę z dnia na dzień, są po prostu realne. Formuła lekkiego żelu natychmiast wchłania się w skórę, pozostawiając ją delikatnie lepką, co w przeciągu dosłownie kilku sekund znika i mogę nałożyć już stosowany aktualnie krem. Podkład nakładany na skórę z serum Suki nie roluje się, nie ściera, wszystko jest pod kontrolą. Po nałożeniu można odczuć, że skóra jest delikatnie napięta i nie ma to związku z jakimkolwiek przesuszeniem, dosłownie czuć, że serum delikatnie napina i wygładza skórę. Przy regularnym stosowaniu jeden raz dziennie rano, po kilku dniach mogłam już zobaczyć, jak genialnie serum wspomaga kurację nawilżającą mojej suchej skóry, nawet bez kremu po umyciu nie czuję, aby była przesuszona czy ściągnięta, a zwłaszcza zimą taki problem u mnie pojawia się praktycznie zawsze. Ale bez obaw, Ci z Was, którzy posiadają skórę mieszaną, czy tłustą, bez obaw mogą sięgnąć po ten kosmetyk, bo nie wzmoży on na pewno niezdrowego przetłuszczania skóry dzięki swojej lekkiej formule. Moja skóra twarzy jest naprawdę w świetnej kondycji, ma zdrowy kolor, nie pojawiają się na niej przykre niespodzianki, jest gładka, wypoczęta, nie straszne jej nocne pobudki z moją córką;) Jestem pod ogromnym wrażeniem tego kosmetyku, bo po prostu zauważyłam kolosnalną zmianę w wyglądzie mojej cery. Serum nie drażni mojej bardzo wrażliwej skóry, nie działa komedogennie. 
Jeżeli regularnie stosujecie serum do twarzy, koniecznie musicie wypróbować Radical Results Youth serum, jeżeli nie stosujecie tego typu produktu na codzień, ale macie ochotę naprawić, zregenerować zmęczoną cerę i dodać jej witamin, blasku, koniecznie zróbcie sobie choćby jednorazową kurację tym genialnym kosmetykiem. Ja jestem nim absolutnie zachwycona!

Spotkałyście się z firmą Suki już wcześniej? Jaki jest Wasz sposób na dodanie skórze energii? 
  1. A cena i skład? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że Polacy nie mają normalnej pensji żeby kupić takie kosmetyki. Ale taki kraj.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi kusząco, ja na razie używam serum z Bobbi Brown (które jest ok ale niestety nie ma po nim efektu wow) a następnie czeka w kolejce serum z Pharmaceris z wit. E :) Kto wie może następne będzie właśnie Suki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam tych wymienionych przez Ciebie. Wcześniej miałam serum z Phenome, też byłam z niego bardzo zadowolona. To Suki natomiast je przebiło;)

      Usuń
  4. z opisu naprawde brzmi jak mały cudotwórca :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi naprawdę dobrze!Będę o nim pamiętać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja dodaję skórze energii serum It's Skin Power 10 formula z witaminą C. Działa cuda od pierwszego użycia! To koreańska marka, która jest jedną z moich ulubionych.

    OdpowiedzUsuń
  7. mam swojego ulubieńca w tej kategorii, ale baaardzo kusisz!:D

    OdpowiedzUsuń
  8. ja wlasnie zamowilam krem pod oczy firmy Suki- Suki Eye Lift Renewal Cream. Jestem bardzo ciekawa. Moze tez skusze sie na to serum

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod oczy pielęgnacji od nich nie znam:) daj znać jak się sprawdzi!

      Usuń
  9. Ojej - ogromna pokusa, po takiej rekomendacji, aż chciałabym biec i go kupić :) Ja co prawda bardzo lubię serum z Bielendy właśnie z witaminami ... ale myślę, że w porównaniu do tego wypadłby blado :)

    Ps. Dodaję do obserwacji :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wydaje mi się, że takie serum świetnie sprawdzi się wiosną, bo wtedy najbardziej moja cera potrzebuje rozświetlenia po zimie:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć. Czy przy pomocy peelingu BodyBoom, który ostatnio zachwalałaś, rzeczywiście można poradzić sobie z celluitem? Mam dość duży problem z pomarańczową skórką, mimo młodego wieku :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regularne stosowanie na pewno tą walkę wspomoże, peeling genialnie wygładza skore, napina ją, pomaga w przepływie limfy. Natomiast zredukować całkowicie cellulitu przy jego pomocy nie da rady, nie ma się co oszukiwać. W walce z nim ważna jest tez dieta i ćwiczenia, a i to niestety często zawodzi:(

      Usuń
  12. Szczerze powiedziawszy nie mam zaufania do naturalnych produktów przeciwzmarszczkowych. Zawsze obawiam się, że substancje w takiej naturalnej postaci nie są wchłaniane przez skórę. Bardziej ufam aptecznemu serum z witaminą C - dokładniej Flavo C Auriga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu? Przecież wiadomo, ze najpierw wchlania się to, co naturalne, dopiero później syntetyk;)

      Usuń
    2. Hmm zawsze sądziłam, że aby substancje były naprawdę wchłaniane muszą być odpowiednio spreparowane, ale do końca się nie znam ;) Pozdrawiam

      Usuń
  13. Chociaż z drugiej strony, jeżeli chodzi o kosmetyki nienaturalne i coraz to nowsze technologie, z jakich korzystają koncerny kosmetyczne niepokoją mnie doniesienia o ich szkodliwośći. Zwłaszcza jeżeli chodzi o nanosomy. Ostatnio słyszałam, że te zawarte w najnowszych filtrach mogą przenikać do płuc, a przy odpowiednio małych cząsteczkach nawet do układu nerwowego :/

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...