30 maja 2014

May Non-Beauty Favourites



























Na blogu dawno nie było niekosmetycznych ulubieńców, więc dziś zapraszam na post z tej serii, w kolejnym pojawią się ulubieńcy urodowi:)

Nike Roshe Run zawładnęły ulicami największych miast świata. Wcale się nie dziwię, te buty to jedne z najwygodniejszych jakie miałam okazję nosić! Najsłynniejsze fashionistki noszą sportowe obuwie właściwie do wszystkiego, do jeansów, do spodenek, a także do sukienek i ja uważam, że jest to pomysł genialny, bo w takich butach mam ochotę chodzić codziennie. Do tego wyraźny kolor, więc na pewno żaden strój nie będzie nudny. W maju właśnie Roshe Run gościły na moich nogach najczęściej, sięgam po nie zdecydowanie najchętniej.

Mango należy ostatnio do moich ulubionych sieciówek. Ogólnie zawsze lubiłam ten sklep i często robiłam tam zakupy, ale zwłaszcza w tym sezonie ta hiszpańska sieciówka wygrywa moim zdaniem z innymi tego typu sklepami. Kolekcja co rusz zaskakuje nas czymś nowym i modnym, ale kurtka jeansowa to klasyk, który nie wychodzi z mody od wielu sezonów. Ta z Mango jest z lekkiego, miękkiego jeansu, kolor absolutnie trafia w mój gust i jedno jest pewne, pasuje zdecydowanie do wszystkiego, a na letnie wieczory sprawdza się genialnie! Noszona w maju non-stop.

Yankee Candle swoim wyborem bije niejedną konkurencję na głowę i ok, świeczki są trwałe, zapach znajdzie tu dla siebie każdy. I chociaż miniaturowa wersja nie pachnie tak intensywnie jak wersje w szklanym słoiku, to cieszę się, że zdecydowałam się wypróbować Pink Sands, bo zdecydowanie pachnie on wiosną, owocami, bardzo dziewczęco. Większa wersja będzie mile widziana.

Pepco nie raz udowodniło, że za niską cenę można kupić tam całkiem fajną rzecz. Jasny lawendowy, mega miękki i puszysty koc to idealny kompan wiosennych wieczorów na balkonie. Można się nim owinąć i podziwiać zachód słońca z kubkiem herbaty w ręku.

Elle od jakiegoś czasu zaskakuje mnie wyższym poziomem nie tylko artykułów, ale i genialnych sesji zdjęciowych stylizowanych przez utalentowaną stylistkę Inę Lekiewicz. Okładka z Magdą Mołek jest tak wiosenna i energizująca, że zasługuje na wyróżnienie, oby tak dalej Elle!

A jacy byli Wasi niekosmetyczni ulubieńcy maja? Jestem ciekawa Waszych typów!

26 maja 2014

Neroli&Orchidee | L'Occitane


























Opalizujący kwiat ułożony na na drapowanym jedwabiu. Takim skojarzeniem opisuje swój nowy zapach w kolekcji La Collection de Grasse marka L'Occitane, który trafił do mnie w kolejnej odsłonie Akademii Zmysłow L'Occitane. Neroli i Orchidea, te dwa białe kwiaty są głównymi bohaterami zapachu, który na wiosnę i lato proponuje francuska firma. Olejki eteryczne z tych dwóch kwiatów są symbolem kobiecości, serce zapachu lawiruje pomiędzy niewinnością a słodką zmysłowością, między frywolnością a dojrzałością. Oprócz neroli i orchidei w zapachu miesza się orzeźwiająca skórka pomarańczy i mandarynki, olejek eteryczny z kwiatu pomarańczy, nuty piżma i irysa. Zapach należy do tych świeżych, kwiatowo owocowych, który będzie idealny na nadchodzące lato i trwającą już wiosnę. Same perfumy uzupełnione są o całą linię pachnącą tymi białymi kwiatami, czyli mydełkiem w kostce, które pachnie równie intensywnie jak same perfumy, perfumowanym żelem pod prysznic, perfumowanym mleczkiem do ciała oraz świecą zapachową, która uprzyjemni letnie wieczory w domu.

Szczerze przyznaję, że zapach jest bardzo ciekawy i dla osób, które lubią białe kwiaty, będzie po prostu idealny. Ja niestety do tych osób nie należę, więc z okazji dzisiejszego święta zestaw składający się z mydełka i perfum w przepięknie zapakowanym wiosennym pudełku trafia do mojej mamy, która zapach orchidei uwielbia i na pewno taki prezent w jej dniu sprawi jej ogromną radość:) 

Czy miałyście okazję już zapoznać się z tą nową linią L'Occitane? Jak Wam podoba się Neroli i Orchidea?

23 maja 2014

After School Boy Blazer | Essie



























Pozostaję w temacie paznokci i dziś kolejny lakier z firmy Essie, który uwielbiam i który często gości na moich paznokciach. Granatowy prawie czarny, to idealne określenie dla After School Boy Blazer. Nazwa jest równie genialna jak sam kolor. Granat, który na paznokciach może wydawać się czarny, jest kremowy, bez żadnych zbędnych drobinek, a dwie warstwy przepięknie lśnią i w zależności od padania światła pokazują swoje granatowe oblicze. Myślałam, że lakier po zimie będzie spokojnie czekał w pudełku na jesień, ale na delikatnie opalonych dłoniach wygląda przepięknie, więc w lecie jeszcze nie raz po niego sięgnę. Jedynym mankamentem jest jego cienki pędzelek, typowy przy profesjonalnej wersji lakierów Essie, zdecydowanie łatwiej aplikowałoby się go szerszą wersją, niemniej jego trwałość i naprawdę oryginalny kolor wynagradzają wszystko. 

Jak Wam się podoba?


20 maja 2014

Blanc | Essie




























Tej wiosny zdecydowanie królują u mnie pastele. Błękit, róż, beż, wszystko co jasne, rozbielone, świeże i pięknie kontrastujące ze skórą. No i królowa wśród tych wszystkich kolorów - biel. Absolutnie moja faworytka, mogłabym malować nią paznokcie w kółko. Znalazłam biel idealną, Blanc firmy Essie. Prosta w obsłudze, kryje doskonale po dwóch warstwach, nie smuży, nie bąbluje, nie jest za gęsta ani za rzadka. Idealny lakier, który zaaplikowany na krótkie paznokcie odświeża dłonie, nadaje im elegancji i pasuje praktycznie do wszystkiego jak klasyczna czerwień. Na moich paznokciach trzyma się kilka dni bez pościeranych końcówek, bez odprysków. Kremowa, pięknie błyszczy nawet bez top'u. Dla mnie ideał. Zdecydowany nr 1.

Lubicie biel na paznokciach?

18 maja 2014

Snapshots of the Week 53


































1. Pierogi się robią. 2. Nowości Phenome. 3. W domu. 4. Wiosenne kanapki, zawsze najlepsze.

 5. Nowe L'Occitane. 6. Pierwsze rozczarowanie od Essie-Guilty Pleasures. 7. Ten moment. 8. Pozerki.

9. Ulubieniec, na blogu wkrótce. 10. Kolejny tydzień zapowiada się bajecznie!

15 maja 2014

Top Coats


























Czekanie aż mój manicure wyschnie, to chyba najmniej przeze mnie lubiany moment w całej tej procedurze upiększania moich paznokci. Pół biedy, jak trafimy na naprawdę dobry produkt, który sprawnie i skutecznie przyśpieszy wysychanie kolorowej emalii, gorzej, jak pewne, że nasze paznokcie już na dobre wyschły zaczynamy robić swoje, a tu przy wkładaniu ciasnych dopasowanych jeansów okazuje się, że lakier pięknie się zmarszczył, lub zmęczone kładziemy się spać, a rano budzimy się z odbitą poduszką nie tylko na twarzy, ale i na paznokciach. Ok, ale przecież w drogeriach i perfumeriach top coatów przyśpieszających wysychanie lakierów i nadających paznokciom lśniącego niczym diament blasku jest mnóstwo, więc który wybrać? Ja znalazłam swoich dwóch ulubieńców, dziś o nich, zapraszam.
Po wielu znakomitych opiniach na blogach i ogólnie w sieci, sięgnęłam po osławiony top coat z Seche Vite. Zaznaczę jeszcze, że należę do grona wielbicielek błyszczących niczym tafla paznokci, a żelowy efekt po wykonaniu manicure i nałożeniu top coatu jest tym przeze mnie upragnionym. Dlatego od tego typu produktu oczekuję nie tylko, że w mgnieniu oka wysuszy kolorowe warstwy, ale i sprawi, że paznokcie będą pięknie lśniły. Taką właśnie renomą cieszył się SV, dlatego po zapłaceniu za niego ok 30 zł w jednej z internetowych drogerii, z ochotą zabrałam się za malowanie paznokci. I już na wstępie wielkie rozczarowanie. A nawet dwa. Śmierdzi rozpuszczalnikiem i to tak intensywnie, że oczy potrafią mi łzawić już po pięciu paznokciach, do tego kurczy lakier w najlepsze i to nawet przy najdokładniejszej aplikacji. I choć ten zapach mogłabym jeszcze znieść, to, że gęstnieje w połowie opakowania tak, że pędzelek w nim stoi też, można przecież kupić nowy, ale kurczenia lakieru niestety nie jestem w stanie zaakceptować. Na plus oczywiście to, że lakier schnie raz dwa a blask jest na 5+, ale na dobre zakończyłam przygodę z tym topem i więcej nie mam zamiaru go kupować. Po tej smutnej przygodzie, sięgnęłam po kolejny top coat, równie chwalony przez dziewczyny, Sally Hansen Insta Dri. I wszystko byłoby ok, bo i ładnie lśni na paznokciach i nie kurczy lakieru i ma wygodny pędzelek, gdyby nie to, że nie wysusza aż tak dobrze, jak jego kolega z tej samej firmy, czyli Dry Kwik. Ten preparat jest o całkiem innej konsystencji niż poprzednicy, bo jest w formie bezzapachowego olejku, który nakładamy jako końcowy już produkt, przeciągając bezpośrednio po kolorowym lakierze, lub też na wybrany nabłyszczający preparat. Minusy? To, że jest tłusty, więc do momentu, kiedy pazury schną staram się niczego nie brać w dłonie, bo zostawia tłuste ślady, ale poza tym same plusy. Genialnie wysusza każdy lakier i to w oka mgnieniu, nie ma zapachu i jest bardzo, ale to bardzo wydajny. Produkt, który już na stałe ze mną zostanie i do którego mam pełne zaufanie, po dosłownie 15 minutach mogę robić wszystko bez obawy, że wypracowany mani zostanie uszkodzony. Całkiem niedawno zabrałam się za testowanie topu z firmy Essie, Good to Go i już wiem, że jest to mój faworyt, z którym póki co nie zamierzam się rozstawać i kolejna buteleczka jest już w zapasie. Wiem, że ma on mieszane opinie, ja zdecydowanie należę do grona jego fanek. Błyskawicznie wysusza lakier, ale też cudownie go nabłyszcza i zostawia na paznokciach ten upragniony efekt żelowego wykończenia. Doskonale też przedłuża trwałość manicure, nie kurczy lakieru, nie pachnie zbyt intensywnie. Cena porównywalna do poprzedników, ok.30 zł, ja swoje egzemplarze zamawiałam z Minti Shop. Polecam tym, którzy jeszcze nie mieli okazji go próbować, a już w połączeniu z Dry Kwik, jest to mój duet idealny. 

A jacy są Wasi ulubieńcy w temacie top coatów? Który polecacie?

13 maja 2014

New In






























W kwietniu oprócz zakupów promocyjnych z Rossmanna, przybyło mi kilka nowych rzeczy. O zakupach Rossmannowych, mogliście przeczytać TU, a dziś garstka pozostałych nowości, nie tylko kosmetycznych.

Mimo to, że wiosna w ostatnich dniach, przynajmniej w Szczecinie, do wymarzonych nie należy, bo deszcz i wiatr praktycznie nas nie opuszczają, to zimowe płaszcze i kurtki już dawno wiszą w garderobie czekając na kolejny sezon. Lekki trencz, skórzana ramoneska to teraz moi najlepsi przyjaciele, ale na słoneczne i naprawdę ciepłe dni odkładam je i wybieram nową jeansową ramoneskę z Mango. Ta uniwersalna kurtka z jasnego jeansu pasuje właściwie do wszystkiego, idealnie komponuje się z lekką sukienką, szortami czy rurkami, myślę, że warto mieć ją w szafie, nie wychodzi z mody od wielu sezonów i długo ta sytuacja nie ulegnie zmianie. Moja kurtka ma idealny dopasowany fason, jest z miękkiego, lekkiego materiału, liczę na to, że posłuży mi naprawdę na długo. Poluję na taki sam krój w białym kolorze.
Wiele osób ma słabość do butów, ja zdecydowanie mam słabość do torebek, dlatego tak bardzo cieszy mnie moja nowa torebka z Parfois. Nie jest duża, ale wygodnie usztywniona, więc można nosić ją na co dzień i pasuje właściwie do każdej stylizacji. Uniwersalny czarny kolor i bardzo ciekawe zapięcie to jej zdecydowane atuty, do tego posiada wymieniany pasek, który całkiem zmienia charakter torebki. Jestem bardzo na tak. Przybyło mi też trochę biżuterii, między innymi przepiękna bransoletka z W.Kruk, która urzekła mnie swoją delikatnością i subtelnością, a także cudowny miś z Pandory, który zasili mój zbiór charmsów. Z kosmetyków prócz wspomnianych produktów do ust z Rossmanna, w mojej kosmetyczce jak co sezon wiosenno letni zawitał Dior Lip Maximizer. Kupuję go zawsze o tej porze roku, ze względu na jego świeży miętowy zapach i orzeźwiający, chłodzący efekt, jaki daje na ustach. Nie jest to produkt, który powiększy nam usta tak jak opisuje go producent, ale na pewno jest świetny jakościowo i pozostawia piękną, lśniącą taflę na ustach. Posiadam już Chubby Sticki w wersji do ust, teraz przyszła kolej na ten produkt marki Clinique, ale do oczu. Mój kolor to Bountiful Beige i przyznam, że jestem tym cieniem oczarowana, wkrótce na pewno pojawi się na blogu.

To tyle jeśli chodzi o moje nowości kwietniowe. Czy coś przypadło Wam do gustu? Jak u Was wyglądał kwiecień, przybyło czy raczej ubyło? :)

11 maja 2014

Snapshots of the Week 52


































1. Selfie w przymierzalni musi być. 2. Jestem uzależniona od kolaży.

 3. Prace na blogu. 4. Jazzówki. 5. Celfie. 6. Kawa I like you.


































7. Na wiosenne wieczory. 8. Nutella, comfort food. 9. Zestaw popołudniowy. 10. Carmela w bieli od Belle.

11. Majówkowe profilowe. 12. Zawsze. 13. 49 % w Rossmannie. 14. Towarzysze nocy.

7 maja 2014

Amande | L'Occitane




























W kwietniowym pudełku Akademii Zmysłów L'Occitane, głównym bohaterem był migdał. Przyznam szczerze, że migdałowa seria jest jedną z moich ulubionych wśród linii marki, dlatego bardzo ucieszyłam się widząc gwiazdę pudełka, czyli migdałowy olejek pod prysznic. Ale po kolei. 
Drzewo migdałowe w mitologii greckiej symbolizowało młodość, delikatność i wdzięk. Dopiero na początku wieku drzewo migdałowe stało się jednym z symboli Alpes de Haute Provence, zaraz obok lawendy czy drzew oliwnych. W latach trzydziestych ubiegłego stulecia zaprzestano uprawiania drzew migdałowych na rzecz bardziej opłacalnych upraw. Firma L'Occitane obecnie wspiera projekt koordynowany przez samorząd Alpes de Haute Provence, którego celem jest kultywowanie tych pięknych drzew w Prowancji. Migdał, to twardy orzech o kolorze kości słoniowej, z którego pozyskiwany jest bogaty olejek a także pełne protein mleczko migdałowe, które ma działanie nawilżające, ujędrniające i odżywcze. Natomiast proteiny ze skorupki migdała w połączeniu z innymi aktywnymi składnikami pomagają w walce z cellulitem i w ujędrnieniu skóry.
Olejek pod prysznic jest mi znany już jakiś czas i przyznam, że bardzo lubię ten produkt. Gęsty, złoty olejek w kontakcie z wodą zamienia się w mleczną pianę otulając naszą skórę nie tylko pielęgnującym eliksirem, ale także kojąc nasze zmysły, bo zapach jest naprawdę fantastyczny, słodki ale zarazem orzeźwiający, długo utrzymuje się na skórze. Olejek dobrze myje, pozostawia skórę nawilżoną, ale nie zostawia żadnej warstwy ochronnej na skórze, czego ja osobiście żałuję, bo lubię takie silnie nawilżające kosmetyki. 
Mydełko peelingujące w kostce nie tylko zachwyca swoim bardzo pielęgnującym składem i mleczną pianą po kontakcie z wodą, ale także pokruszonymi skorupkami migdałów, zatopionymi w kostce, które delikatnie ścierają podczas mycia martwy naskórek i przygotowują skórę do dalszej pielęgnacji. Mydełko jest bardzo delikatne, nie raz zdarzyło mi się umyć nim również twarz, zdecydowanie ten sposób sprawdza się u mnie bardzo dobrze.
Krem do rąk absolutnie należy do moich ulubieńców. Na zdjęciu widzicie miniaturę produktu, która swoją drogą świetnie sprawdza się w torebce, ale kupić można go w pełnej pojemności. Krem świetnie nawilża dłonie, wygładza je, nie jest tłusty, wchłania się właściwie natychmiast, a zapach, który jest piękny utrzymuje się na dłoniach nawet po umyciu rąk. Uwielbiam.
Koncentrat ujędrniający do ciała w pudełku przywędrował w małych saszetkach, więc gdybym nie miała okazji spróbować go wcześniej, nie mogłabym sobie wyrobić na jego temat opinii. A szkoda, bo produkt jest naprawdę godny polecenia, ale raczej na okres wiosenno letni, bo w zimie niestety nie radził sobie z moją przesuszoną skórą. Zapach typowy dla tej linii, urzekający, a konsystencja lekka, kremowo żelowa, szybko się wchłania, pomaga ujędrnić skórę, a z pomocą masażera i przy regularnym stosowaniu przyczynia się do zmniejszenia cellulitu. 

Cała linia w tym roku została wzbogacona o nowe produkty, między innymi w ujędrniający olejek z atomizerem po kąpieli, który przyznam mam ogromną ochotę wypróbować. A jak jest z Wami? Znacie linię migdałową z L'Occitane?

5 maja 2014

49%



















































Jak zapewne większość z Was wie, drogerie Rossmann w ostatnim czasie raczą nas promocjami na produkty do makijażu. Zaczęło się od produktów do makijażu twarzy, następnie przyszedł czas na produkty do oczu, a od dziś trwa obniżka na produkty do ust oraz lakiery do paznokci. Wszystko możemy kupić 49% taniej, a więc nie jest to byle jaka obniżka, przyznacie sami. Na pierwsze dwie części tej szalonej obniżki się nie skusiłam gdyż najzwyczajniej w świecie nic z tych produktów nie było mi potrzebne, ale z produktami do ust sprawa ma się zgoła inaczej. Przyznaję, nie jestem typem dziewczyny, która na co dzień nosi intensywne kolory na ustach, stawiam raczej na wszelkie beże, delikatne róże. Ale od jakiegoś czasu kusiło mnie kilka produktów w mocniejszych odcieniach, a nic nie sprzyja takim niepewnym wydatkom, jak promocje:) Tak więc dziś do mojego grona produktów do ust trafiło kilka szalonych kolorów, które mam nadzieję nosić latem, nawet gdyby miało to być jedynie od wielkiego wyjścia.

Bourjois Color Boost Fuchsia Libre to znana już na pewno wszystkim kredka do ust, którą firma wprowadziła na rynek już jakiś czas temu. Konsystencja jest maślana, forma przeze mnie lubiana, a kolor fuksji, który nie jest bardzo intensywny na ustach, ale zdecydowanie można go stopniować, świetnie sprawdzi się na plaży jako jedyny akcent makijażu, a kredka nie zgubi się w plażowej torbie. 

L'Oreal Extraordinaire Rose Symphony  po tym jak kupiłam kolor Nude Vibrato, wiedziałam, że na jednym kolorze się nie skończy. Dziś trafił zatem do koszyka kolejny lakier do ust firmy L'Oreal, w kolorze intensywnego różu, a zastanawiam się, czy nie wrócić po jeszcze jeden odcień. Absolutnie genialny produkt, który nie tylko pięknie wygląda na ustach, ale też fantastycznie je nawilża. Mój hit!

Rimmel Moisture Renew In Love with Ginger czy istnieje coś lepszego, niż opalona skóra i mega koralowy kolor na ustach? Chyba nie, a ten koral od Rimmel jest po prostu idealny. Do tego nowa, nawilżająca formuła pomadek zachęca, aby w to lato nosić na ustach tylko je.

Bourjois Rouge Edition Velvet Hot Pepper nie do końca przepadam za matowym wykończeniem na ustach, ale ten kolor krwistej czerwieni w formule, która trwa na ustach godziny (dosłownie) musiała wygrać. Klasyka w pięknym wydaniu.

Jestem ciekawa, czy znacie któryś z moich produktów i co Wy wybrałyście na rossmannowskiej promocji, pochwalcie się!


3 maja 2014

April Beauty Favourites





























Maj przywitał nas pięknym długim weekendem, który jeszcze trwa i ma się w najlepsze, a ja dziś zapraszam Was na kosmetycznych ulubieńców minionego miesiąca, czyli kwietnia. Znalazło się tu kilka nowości a także kilka kosmetyków znanych mi już i lubianych, do których powróciłam po jakimś czasie i okazało się to strzałem w dziesiątkę.

PIELĘGNACJA

Babydream mleczko do kąpieli to kosmetyk, do którego powróciłam po przerwie. Myślę, że tego produktu nie trzeba nikomu przedstawiać, jest bardzo znany i lubiany. Również należę do grona jego zwolenników, głównie ze względu na jego naturalny i naprawdę świetny skład. Od jakiegoś czasu staram się wyeliminować produkty myjące do ciała, które mają w sobie SLS czy inne drażniące środki myjące, ponieważ moja skóra, która jest bardzo sucha dostaje po prysznicu z takimi kosmetykami w kość. Po tym mleczku natomiast moja skóra jest nawilżona, czysta, gładka i pachnąca, bo zapach to mleczko ma genialny, pudrowy, delikatny. Dodatkowo jest to produkt wielofunkcyjny, nie tylko służy mi pod prysznicem, ale także jako płyn do kąpieli czy do porannego mycia nim twarzy, w tej roli sprawdza się wybornie. Pół litra tego kosmetyku możemy kupić w Rossmannie za ok 10 zł. Czego potrzeba nam więcej? 

Phenome Nourishing Hair Mist to mgiełka o której na blogu pisałam niedawno TU. Moje włosy naprawdę ją polubiły, a ja uzależniłam się od jej używania, ponieważ efekt, który uzyskuję dzięki niej po umyciu włosów całkowicie mnie zaskoczył. Tak miękkich, puszystych i nawilżonych włosów dawno nie miałam, a wygoda i droga aplikacji tego kosmetyku tylko dodaje kolejnych plusów.

Garnier  płyn micelarny 3w1 pojawił się na rynku niedługo po tym, jak koncern L'Oreal wypuścił swój micel. Wiemy, że Garnier należy do rodziny sławnego koncernu, dlatego też skład wiele od poprzednika się nie różni, ale za to pojemnością i ceną już tak. Ja micela używam do demakijażu oczu, oraz ściągam nim pierwszą warstwę makijażu twarzy zaraz przed tym, jak sięgam po produkt do demakijażu z wodą. I w tej roli micel z Garniera sprawdza się naprawdę ok. Nie podrażnia ani moich wrażliwych oczu ani suchej i wrażliwej cery, dobrze oczyszcza, nie ma zapachu. Myślę, że to spory konkurent osławionej Biodermy, ale zdecydowanie od niej tańszy.

MAKIJAŻ 

L'Oreal Glam Bronze czyli sławny bronzer występujący w dwóch wersjach dla brunetek oraz dla blondynek, w nowej odsłonie. Ja posiadam wersję dla brunetek. Miałam już przyjemność używać tego pudru dawno temu, pamiętam, że spisywał się wtedy świetnie, nie inaczej jest teraz, Składający się z matowej ciemniejszej cześci i jasnej rozświetlającej, po połączeniu pędzlem nadaje zdrowy odcień skórze, nie zostawia plam, bardzo ładnie się rozciera i trwa na buzi cały dzień. Nie znajdziemy tu krzty pomarańczy, a tylko kolor jak po muśnięciu słońca. W nowej odsłonie dostajemy także nowe opakowanie, z lusterkiem i pędzelkiem, dla wielbicielek noszenia tego typu produktów w torebkach, to dodatkowy plus. Jeśli szukacie dobrego drogeryjnego bronzera, zwróćcie na niego uwagę. Lubię.

L'Oreal Color Riche Extraordinaire kol. 600 Nude Vibrato, który całkowicie zawładną moimi ustami w kwietniu. Dawno nie miałam tak świetnego produktu do ust, począwszy od konsystencji po zapach i efekt na ustach. W składzie kompozycja 6 olejków, które sprawiają, że nasze usta są gładkie, miękkie, kolor zaaplikowany wygodną gąbeczką jest na ustach widoczny, przepięknie lśni a owocowy zapach uprzyjemnia nam to wszystko. Czekam na promocję w Rossmannie dotyczącą produktów do ust, ponieważ mam ochotę na kolejne kolory z tej serii. Świetny!

Essie Find Me An Oasis na blogu swoją premierę miał TU. Miałam go na moich paznokciach praktycznie cały kwiecień, myślę, że w maju wiele się nie zmieni. Uwielbiam ten kolor i już dawno żaden lakier tak mi się nie spodobał.

Sally Hansen Insta Dri fajny top coat, który zdecydowanie przyśpiesza wysychanie każdego kolorowego lakieru, ładnie nabłyszcza i przedłuża trwałość lakieru. Póki co jestem z niego bardzo zadowolona, to mój główny lakier nawierzchniowy na obecną chwilę, jeśli jeszcze ktoś go nie zna, polecam spróbować.

To wszystkie moje ulubione kwietniowe kosmetyki. Wpadło Wam coś w oko z tego grona, może wśród nich macie również swoich ulubieńców? 

 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...